Ciemna noc ducha to nie oddalenie się od Chrystusa, ani oddalenie się Chrystusa od nas. To dar – fakt, że niezwykle trudny – dany nam właśnie po to, aby się do Chrystusa zbliżyć i wejść głębiej w Jego Miłość. Bo „…drogi moje nie są jako drogi wasze – mówi Pan”. Wieczernik, 153/2007
Na początku jest zachwyt.
Spotykasz Chrystusa i nagle cały świat wygląda zupełnie inaczej. Patrzysz Mu w oczy – i nagle rozumiesz, po co żyjesz, wiesz kim jesteś i skąd przychodzisz, wiesz dokąd zmierzasz.
Zmieniasz się. Czasami zmieniasz się tak diametralnie, że twoi bliscy są wręcz zaniepokojeni. „Co się z nim dzieje? Zakochał się, czy jak?”
A ty masz ochotę odpowiadać jak święty Franciszek – tak, jestem zakochany! Zakochany w samej Miłości!
Te pierwsze kroki z Chrystusem – czy raczej pierwsze świadome kroki z Chrystusem – to czas rzeczywiście przypominający zakochanie. Wydaje ci się, że unosisz się nad ziemią, że jesteś w stanie – idąc pod rękę z Przyjacielem – pokonać każdą przeszkodę, że żaden problem i żadne cierpienie nie jest w stanie oderwać cię od twojej Miłości. Chcesz dzielić się nią z bliskimi, chcesz dać wszystkim szczęście, którego doświadczasz.
Piękny czas… Czas potrzebny, czas umacniania więzi, czas przylgnięcia do Pana i do Jego dróg. Ale – o czym w ferworze uniesień łatwo zapomnieć – czas dosyć krótki. To rzeczywiście tak jak z zakochaniem – ile czasu można w końcu „fruwać metr nad ziemią”? Rok? Dwa lata?
Po jakimś czasie przychodzi uspokojenie. Emocje nieco opadają, robi się spokojniej, mniej zachwytu – więcej codziennych, serdecznych relacji. Jest spokojna radość, ufne zawierzenie, pragnienie zgłębiania Jego spraw i umacniania relacji. Już nie zakochanie, ale po prostu (…) miłość.
Każda miłość ma swoje wzloty i upadki, ma lepsze i gorsze dni. To tak, jak w małżeństwie: są chwile radości i chwile cierpienia, są romantyczne wieczory we dwoje i męczące dni dźwigania pod górkę swojego życiowego plecaka. Są momenty, kiedy chciałbyś jak Faust wołać „Chwilo, trwaj!” – i takie, które wolałbyś jak najszybciej wyrzucić z pamięci.
Ale to dobry czas. Czujesz się szczęśliwy, wiesz, czego chcesz i masz świadomość, że Twój Pan i Przyjaciel jest przy tobie – tak w chwilach dobrych, jak i złych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.