Nie ma mowy o zamiataniu pod dywan

Prawda, o której mowa w Ewangelii, to nie są informacje zawarte np. w aktach IPN-u, bo prawdą jest Jezus Chrystus i to On nas wyzwala. Kościół nie jest pierwszym specem od archiwów IPN-u, nie jest, nie był i nie będzie. To nie jest jego domena, chociaż nie może abstrahować od IPN-u, musi być otwarty na owoce ich rzetelnej pracy. Przegląd Powszechny, 11/2006



DARIUSZ KOWALCZYK: Mówi się, że archiwa IPN-u to prawda a Kościół głosi od dwóch tysięcy lat, że prawda nas wyzwoli, w związku z tym powinien on być pionierem w sprawie odkrywania prawdy w archiwach IPN-u. Ja się z tym głęboko nie zgadzam. Otóż uważam, że ta prawda, o której mowa w Ewangelii, to nie są informacje zawarte np. w aktach IPN-u, bo prawdą jest Jezus Chrystus i to On nas wyzwala. Natomiast to, że podamy prawdziwą informację, że ktoś się skompromitował, zdradził, donosił, był w burdelu, z tego jeszcze nie wynika, że ktoś zostanie w związku z taką informacją wyzwolony. Kościół nie jest pierwszym specem od archiwów IPN-u, nie jest, nie był i nie będzie. To nie jest jego domena, aczkolwiek nie może abstrahować od IPN-u, musi współpracować z fachowcami, musi być otwarty na owoce ich rzetelnej pracy.

Uważa Ojciec, że Kościół nie powinien samodzielnie podejmować procesu oczyszczenia po okresie PRL-u?

DARIUSZ KOWALCZYK: Myślę, że warto w naszej rozmowie wprowadzić rozróżnienie między lustracją a autolustracją. Osobiście zawsze byłem zwolennikiem lustracji rozumianej tak, że mamy dobre prawo, mamy dobre instytucje, które zgodnie z tym prawem badają archiwa IPN-u, odkrywają zakryte karty powojennej historii naszego kraju. My musimy się z tym wszystkim konfrontować. Zawsze chciałem lustracji rozumianej tak, że pewne osoby, które pełnią ważne funkcje w społeczeństwie, są sprawdzane pod kątem teczek. Natomiast autolustracja to powiedzenie, że dane środowisko, np. wspólnota zakonna, ma obowiązek moralny robić coś więcej niż wykorzystywać mechanizmy zakonne, ma obowiązek pójść do IPN-u i przeczesać po kolei akta, badając członków danego zakonu. Uważam, że nie ma takiego obowiązku, choć ktoś może się czegoś takiego podjąć.

A przełożeni?

DARIUSZ KOWALCZYK: Ja, jako przełożony zakonny, mam obowiązek działać na forum wewnętrznym, stosując takie narzędzia rządów duchowych w Towarzystwie, jak rozmowa, sprawa sumienia. Mam prawo zadawać poważne pytania i domagać się szczerych odpowiedzi. Mogę np. zapytać: Czy sumienie nie wyrzuca ci czegoś z czasów PRL-u ? Oczywiście te rządy duchowe są ze swej natury słabe, to znaczy, że ktoś może mnie oszukać, może mataczyć, nie powiedzieć prawdy, a jeśli chcę być nie dyrektorem personalnym, ale ojcem prowincjałem, muszę stosować metody właściwe dla przełożonego zakonnego. Nie mogę zamienić się w śledczego, prokuratora, oskarżyciela, prywatnego detektywa. Natomiast muszę, co zawsze deklarowałem, być otwarty na to, co dzieje się na zewnątrz, co fachowcy, konkretnie w tym przypadku fachowcy z IPN-u, robią, do czego dochodzą, co publikują. I tu nie ma mowy o jakimkolwiek zamiataniu czegokolwiek pod dywan.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...