Nie wolno skupiać się wyłącznie na przeszłości, nie można ciągle oglądać się, trzeba iść naprzód, otwierać się na współpracę i kontakty z innymi, również z prawosławnymi. Oczekujemy też jakiegoś gestu od Kościoła prawosławnego. Przecież to, co zrobiono we Lwowie w 1946 r., to był „czysty”, zwyczajny prozelityzm. Przegląd Powszechny, 11/2006
Sowiecki okupant rozpoczął też akcję propagandową w celu skłonienia grekokatolików do przejścia na prawosławie. Wtedy podjęto pierwszą próbę likwidacji Kościoła greckokatolickiego. Przeciwko niemu skierowała się furia nienawiści ateistycznej ideologii. Mnożyły się aresztowania i deportacje duchownych. Tępiono wybitnych ludzi Kościoła, systematycznie demontowano jego zręby organizacyjne, podejmowano zorganizowany wysiłek wyrwania z dusz ludzkich wiary i moralnych zasad chrześcijańskiego postępowania. Dążono wszystkimi siłami do uformowania nowego człowieka – wyzbytego z wszystkiego, co chrześcijańskie, a zakotwiczonego w konsekwentnym materializmie – owego legendarnego homo sovieticus. Polityka bolszewików była prosta: religię, „opium dla ludu”, trzeba zniszczyć. Przed wojną prowadzono z jednej strony politykę systematycznego zamykania cerkwi i kościołów, z drugiej zaś – przez antyreligijną propagandę oddziaływano na społeczeństwo. Nieco inną politykę zastosowano wobec Kościoła prawosławnego. Z jednej strony ograniczano jego działalność, ale z drugiej próbowano podporządkować sobie prawosławne duchowieństwo, zezwalając mu na minimalną aktywność duszpasterską prowadzoną pod ścisłą kontrolą. Jednak na skutek wkroczenia wojsk niemieckich komuniści nie zdołali w pełni zrealizować swych planów.
Po napaści hitlerowskich Niemiec na Związek Radziecki w 1941 r. całe terytorium Ukrainy znalazło się w niemieckiej strefie okupacyjnej, co na pewien czas odsunęło planowane przez Kościół rosyjski posunięcia [3].
W 1944 r. Sowieci ponownie zajęli Ukrainę i już w niedługim czasie przystąpili do następnej fazy likwidacji Kościoła greckokatolickiego. Przygotowaniem do tego była gwałtowna kampania prasowa przeciw grekokatolikom. Tym niemniej, uświadamiając sobie sympatie Ukraińców do swej Cerkwi i obawiając się niepożądanego rezonansu międzynarodowego, nowa władza wprowadzała tylko nieznaczne ograniczenia działalności duchowieństwa, które dotyczyły również i innych wyznań.
Niektórzy badacze dziejów Kościoła greckokatolickiego uważają, że pozorna tolerancja religijna w początkowym okresie tzw. drugiej okupacji radzieckiej spowodowała, że hierarchia greckokatolicka częściowo straciła czujność, mając nadzieję na ułożenie stosunków z reżimem stalinowskim, co zahamowało zorganizowanie samoobrony i właściwe przygotowanie do działalności podziemnej. Sądzono, że Moskwa, chcąc pozyskać społeczności przyłączonych obszarów, nie zdecyduje się na represje wobec mającego olbrzymi autorytet u wiernych Kościoła, który starał się dostosować do istniejących realiów, pragnąc w nowych warunkach nadal sprawować duchową opiekę nad swymi wiernymi.
[3] Metropolita Szeptycki nazwał nazizm systemem kłamstw, niesprawiedliwości i nienawiści do wszystkiego, co uczciwe i piękne. Niejednokrotnie protestował przeciwko mordowaniu ludności żydowskiej.