Początki II Soboru Watykańskiego znamionuje bezprecedensowa w historii aktywna rola światowego episkopatu w jego przygotowaniu, do czego wezwał Jan XXIII, zapowiadając w 1959 r. zwołanie soboru. Nie wolno jednak zapominać, że w owych miesiącach ciążył jeszcze na Kościele styl pontyfikatu Piusa XII. Przegląd Powszechny, 12/2006
Początki II Soboru Watykańskiego znamionuje bezprecedensowa w historii aktywna rola światowego episkopatu w jego przygotowaniu, do czego wezwał Jan XXIII, zapowiadając w 1959 r. zwołanie soboru. Nie wolno jednak zapominać, że w owych miesiącach ciążył jeszcze na Kościele hardy i autorytarny styl pontyfikatu Piusa XII.
Na Sobór przybyli wszyscy biskupi w atmosferze wyraźnego zalęknienia. I to z różnych powodów, częstokroć banalnych: nie wyznawali się w wielkiej metropolii Rzymu; w olbrzymiej soborowej auli zasiadali obok nieznanych sąsiadów (lokowanych według daty nominacji na biskupa); oprócz tego język łaciński był dla nich trudnym medium porozumiewania się (typy wymowy); w gąszczu tematów można się było pogubić; teologii uczyli ich wówczas młodzi adepci J. Ratzinger i H. Kűng; biskupi nie wiedzieli, jak długo wypadnie im pozostać poza własnymi diecezjami, piętrzyły się przed nimi liczne niedogodności i wysokie koszty pobytu w Wiecznym Mieście. Samo uczestniczenie w długich a uciążliwych 300 Kongregacjach Generalnych jawiło się nieraz wysiłkiem ponad siły, a w dodatku olbrzymia większość hierarchów nie zabierała w auli soborowej ani razu głosu. Mimo tych i podobnych okoliczności Vaticanum II było mistrzowskim dziełem katolickiego episkopatu i Ducha Świętego. Śmiało można mówić o dokonaniu się nawrócenia biskupów w trakcie trwania Soboru. W 1960 r. ci właśnie zalęknieni biskupi świata nadesłali do Rzymu setki tematów do soborowej dyskusji, które potraktowane zostały z całą powagą. W trakcie debat nad projektami zaobserwować można było jakościowy wręcz skok do końcowych dokumentów Soboru, które przez wielkie grono biskupów przyjęte zostały niemal jednogłośnie. W ciągu trwającego trzy lata Soboru biskupi wdrożyli się doskonale w sieć problemów odnowy nurtujących Kościół od dziesięcioleci: od ruchu liturgicznego i biblijnego, przez ruch ekumeniczny, od teologicznego programu poszukiwania odnowy „od korzeni” do wytropienia „źródeł”. Więcej, zrelatywizowany został centralizm rzymskiego Kościoła a wzmocniona odpowiedzialność regionalnych Konferencji Biskupów; rozładowane zostało napięcie między klerem i laikatem - obydwa ugrupowania zaczęto ujmować w kategorii kreatywnej kooperacji; dzięki uznaniu religii niechrześcijańskich i równouprawnienia Kościołów ewangelickich w nowym świetle stanęła ekumenia. Wygłoszona przez Jana Pawła II prośba do Żydów o przebaczenie za współwinę Kościoła w walce z antysemityzmem i antyjudaizmem ujawniła nienotowany w historii respekt Kościoła dla judaizmu jako źródła chrześcijaństwa i religii Jezusa. Odżegnano się także od hasła świętej i sprawiedliwej wojny, a elity społeczeństw wezwane zostały do szukania poza komunizmem, kapitalizmem i konsumizmem dróg do wyrównania między pracą a kapitałem.
A przy tym owa szeroko zakrojona kwerenda przebiegała pod ciśnieniem napierającej sekularyzacji całych społeczeństw.