Jan XXIII to nie tylko imię papieża, następcy wielkiego i hieratycznego Piusa XII, lecz hasło rzucone Kościołowi do samoodnowy. Nowy ten następca św. Piotra z dnia na dzień zmienił oblicze Kościoła – nie przez decyzje doktrynalne i dyscyplinarne, lecz przez swoje człowieczeństwo. Przegląd Powszechny, 1/2007
Koniec końców, tradycja nabożeństwa żydowsko-chrześcijańsko-starokościelnego promieniuje w starym Kościele, mimo całego swego „wzbogacenia” o elementy klerykalne, w tak przekonującą logikę, że każda chrześcijańska liturgia – nawet gdyby chciano ją układać na nowo od punktu wyjścia, dotrze do swego podstawowego kształtu, który tworzą następujące elementy: wprowadzenie, nabożeństwo słowa składające się z czytań, modlitwy, śpiewu, kazania, a następnie nabożeństwo Eucharystii wkomponowane w czynność upamiętnienia śmierci i zmartwychwstania, na koniec: rozesłanie wiernych. Jest to wystarczający, podstawowy schemat, który wcale nie musiałby wykluczać dalszej twórczej fantazji kleru i wiernych w kształtowaniu liturgii, oczywiście pod kierunkiem regionalnej hierarchii. Możliwości są tu szerokie. Konsekwentne ich realizowanie uchroniłoby naszą liturgię przed rutyną i skostnieniem. Stagnacja na tym polu powoduje – są oczywiście i inne liczne tego powody – statystycznie już uchwytne zmniejszanie się frekwencji wiernych na niedzielnej mszy św.
Konstytucja o liturgii mówi tu językiem klarownym i zachęcającym a nawet zobowiązującym do nowych przemyśleń. Niech przemówią tu przynajmniej dwa jej pasusy. Liturgia bowiem składa się z części niezmiennej, pochodzącej z ustanowienia Bożego, i z części podlegających zmianom, które z biegiem lat mogą lub nawet powinny być zmienione, jeżeli wkradły się do nich elementy, które niezupełnie dobrze odpowiadają wewnętrznej naturze samej liturgii, albo jeżeli te części stały się mniej odpowiednie (nr 21). Inny tekst mówi o relacji starych rytów do wymogów i ducha nowych czasów: Aby zachować zdrową tradycję, a jednocześnie otworzyć drogę do uprawnionego postępu, reformę poszczególnych części liturgii powinny poprzedzić dokładne studia teologiczne, historyczne i duszpasterskie. Ponadto należy wziąć pod uwagę zarówno ogólne zasady budowy i ducha z indultów, udzielonych różnym miejscowościom. Wreszcie nowości należy wprowadzać tylko wtedy, gdy tego wymaga prawdziwe i niewątpliwe dobro Kościoła, z zastrzeżeniem jednak, aby formy nowe wyrastały niejako organicznie z form już istniejących (nr 23).
W tym kierunku dokonało się niejedno poza wymienionymi już elementami liturgicznej odnowy. Wskażmy jeszcze na „nowatorskie” kroki, do niedawna nie do pomyślenia: czytania i modlitwy wiernych wygłaszane w czasie mszy św. przez świeckich; funkcjonowanie szafarzy eucharystycznych (i szafarek), rozdzielających Komunię św. i zanoszących ją do chorych, posługiwanie u ołtarza ministrantek, podawanie i przyjmowanie Komunii św. na rękę (dozwolone przez Rzym od 1969 r.; przy czym wierni mogą przyjmować ją wedle woli) i wreszcie przyjmowanie Eucharystii pod dwiema postaciami, na ile pozwalają na to okoliczności (praktycznie jest to możliwe w czasie nabożeństw w mniejszych grupach, a w Wielki Czwartek przez wszystkich uczestniczących w tym uroczystym upamiętnieniu Wieczerzy Pańskiej). Całym sercem tylko przytaknąć można K. Rahnerowi, który powiada, że Konstytucja o liturgii przyniosła to, czego niezliczeni katolicy od dawna wyczekiwali - a jednocześnie przyjęta została jako nieoczekiwany dar.
***
Ks Alfons Skowronek - ur. 1928, emerytowany profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, specjalista w dziedzinie teologii ekumenicznej. Autor m.in. książek: „Z Kościołem w trzecie tysiąclecie” (1999), „Kościoły chrześcijańskie w niemieckojęzycznym obszarze Europy Zachodniej” (2000). Mieszka w Otwocku.