Na tak luksusowy wybór papieża-Niemca, bezpośrednio po wielkim papieżu-Polaku mógł sobie pozwolić tylko Duch Święty. Nikt z Polaków by w tym kierunku nie szedł. Podobnie Niemcy! Widzę w tym znak, że Opatrzność czuwa nad Polakami i Niemcami. Przegląd Powszechny, 4/2007
– Wydaje się, że korzyścią, którą widać już teraz, jest bardzo widoczna aktywność świeckich. W całym zamieszaniu lustracyjnym wielu z nich występowało po różnych stronach sporu, ale widoczna była aktywna troska o polski Kościół.
– Owszem, ta aktywność była bardzo widoczna i to się nie zawsze podobało duchownym. Ale dla nas, duchownych, to był ważny znak. Jako duchowni jesteśmy „ekspertami” w sprawach Kościoła, ale powinniśmy ściślej współpracować z całym Ludem Bożym. Myślę, że ten proces rektyfikacyjny, który się obecnie dokonuje, kryzys, który przeżywamy, w przyszłości wyda, właśnie w dziedzinie tej współpracy owoce jeszcze bardziej skonkretyzowane, zgodne z teologią nadziei.
Nie można też zapominać o tym, co Benedykt XVI mówił podczas wizyty w Warszawie, że mamy być specjalistami duchowości, ludźmi modlitwy. Nie musimy być specjalistami w wielu dziedzinach, ludzie chcą tylko, byśmy ich nauczyli, jak światło Chrystusa ma ich prowadzić. Światłość musi być obecna w Kościele. Dawni ojcowie Kościoła mówili o tajemnicy Kościoła jako o misterium lunae, tajemnicy Księżyca. Chrystus jest Słońcem, a Kościół tylko Księżycem, odblaskiem. Zawsze będą się zdarzały częściowe zaćmienia Księżyca. Dopóki jednak żyjemy, nie możemy dopuścić do całkowitego zaćmienia, bo wtedy doszłoby do tragedii. Częściowych zaćmień Słońca nie sposób uniknąć, bo one będę wynikać z naszej grzeszności, ograniczoności. Wśród nas, kapłanów, może to wynikać z braku Światłości, z włączania się w takie a nie inne ukierunkowania polityczno-społeczne, które biorą górę nad całą resztą naszej preegzystencji, naszego bycia dla innych.
– Mówimy o odblaskach i zaćmieniach w Kościele polskim. Czy, ujmując analogicznie, widzi Ksiądz Arcybiskup jakiś mocno zaćmiony obszar w całym Kościele powszechnym? Gdzie są obszary, na których rozjaśnienie Benedykt XVI kładł przez dwa lata swojego pontyfikatu szczególny nacisk?
– Na przestrzeni prawie dwóch lat Benedykt XVI pokazał już swe ukierunkowanie. Takim kierunkiem jest szerokie otwarcie na dialog, także ekumeniczny. Rozłam Kościoła na pewno nie należy do jego jasnych stron. Benedykt, jako pierwszy wciąż mówi o pełnej jedności Kościoła Chrystusowego – również zewnętrznej jedności. Na przykład odnośnie do prawosławnych zawsze powtarzał, że nie będzie wymagał niczego więcej od tego, co oni wobec prymatu papieża akceptowali w pierwszym tysiącleciu. Ta inność może pozostać, gdyż jako taka nie jest obcością. On widzi możliwość szybszego dojścia do jedności z prawosławiem, niż mówiono o tym dotychczas. Zresztą na początku właśnie tylko Kościołowi prawosławnemu był skłonny przyznawać miano Kościoła siostrzanego. Dzisiaj widać już zmiany, na nabożeństwie w kościele Świętej Trójcy podczas pielgrzymki w Polsce, mówił również o innych wspólnotach jako Kościołach. W Warszawie odbyło się pierwsze prawdziwe nabożeństwo ekumeniczne, a nie jak dotychczas spotkanie. Prawosławny diakon szedł do Benedykta po błogosławieństwo przed odczytaniem Ewangelii, a później mu ją zaniósł, by papież pobłogosławił. Po tym nabożeństwie prawosławny metropolita Sawa powiedział mi: „Zobacz, my to potrafimy odprawiać nabożeństwa ekumeniczne”. „Prawda, tak jest, ale z papieżem” – odpowiedziałem.