Nieba otwartego nad ziemią...

Na tak luksusowy wybór papieża-Niemca, bezpośrednio po wielkim papieżu-Polaku mógł sobie pozwolić tylko Duch Święty. Nikt z Polaków by w tym kierunku nie szedł. Podobnie Niemcy! Widzę w tym znak, że Opatrzność czuwa nad Polakami i Niemcami. Przegląd Powszechny, 4/2007




– Ksiądz Arcybiskup wiąże z osobą Benedykta XVI bardzo duże nadzieje...

– To nie są nadzieje nierealne. One już się spełniają, jak spełniło się wiele z nich za pontyfikatu Jana Pawła II. Wybór kard. Ratzingera na papieża ma znaczenie historyczne, a już dziś widzimy, że również historiozbawcze. Kardynał Meissner opowiadał, że gdy dzień przed rozpoczęciem konklawe ktoś zasugerował Ratzingerowi, że następnym razem do małej bawarskiej restauracji niedaleko Watykanu przyjdzie być może już jako papież, Ratzinger stwierdził, że to niemożliwe. Na pytanie: „Dlaczego?” odpowiedział: „Bo zawsze bywa wybrany najlepszy”... On, kard. Ratzinger, mimo że mógł tego tak nie postrzegać, był właśnie najlepszym wyborem. Tak głębokiego teologa wśród kardynałów chyba nie było. Jest on również człowiekiem o niespotykanej mądrości życiowej i szlachetności. Za tym idzie skromność i otwarcie na głosy innych. Nawet jeśli ktoś zmierza ku prawdzie zupełnie innymi drogami, opierając się na innych metodach teologicznych – akceptuje to. Jedynie tam, gdzie jest buta, aprioryczna zła i szkodząca Kościołowi wola, gdy ktoś chce przesłonić Chrystusa własną chwałą, tylko w takich przypadkach był zawsze zdecydowany i myślę, że taki też będzie nadal jako papież.

– Jakie są wobec tego najważniejsze wyzwania, przed którymi staje Benedykt XVI?

– Uważam, że zdecydowany priorytet ma ekumenizm. To nie jest tylko sprawa urzędowych porozumień, teologii czy prawa. Dotyczy to mentalności i postaw każdego chrześcijanina i społeczności. Dziś, w epoce globalizacji, nie można już zawęzić się lokalnie. Nie można zamknąć się we własnym świecie. Globalizacji nie możemy zatrzymać, taki jest rozwój świata i musimy go zaakceptować. Powinniśmy jednak umieć odpowiednio ukierunkować falę globalizacji, by nie była bezkształtnym żywiołem. Istotna w tym wszystkim jest rola Kościoła, by umiał umiejętnie pokierować tym rozwojem, by żadna jednostka ludzka na tym nie ucierpiała – ten element jest bardzo ważny. Ekumenizm jest na tej drodze fundamentalnym krokiem, to wszakże „imperatyw ludzkiego sumienia” i „droga Kościoła”, jak nauczał nas Jan Paweł II.

Dotyka to również sprawy jedności Europy, tego, by Europa zjednoczyła się jako wspólnota ducha, kultury i wartości. To może spełniać się dzięki uniwersalistycznemu spojrzeniu i położeniu akcentu na fakt, że inność nie jest obcością, że można się nią bogacić, wymieniać się między sobą tym, co się ma najcenniejszego. Także Polska może odgrywać tu szczególną rolę. Wiemy, co oznacza oddychanie obydwoma duchowymi płucami Europy, bo żyjemy na pograniczu wschodniej i zachodniej tradycji tego kontynentu. Dlatego nie możemy się zacieśniać, musimy dać świadectwo. Na przykład nasz patriotyzm powinien być kształtowany miłością a nie nienawiścią i lękiem przed innymi. Musimy mieć całościową wizję tego wszystkiego, co jest autentycznie chrześcijańskie, ewangeliczne, a nie dać się jakimiś akcydentalnymi wydarzeniami z toru pojednania międzyludzkiego, międzynarodowego, międzykulturowego i międzyreligijnego wykoleić. Przecież tam, gdzie jest wolność demokratyczna, a my możemy już na szczęście nią się cieszyć, tam każdemu wolno być autentycznie sobą. Najlepiej samemu być świadomym, że obok nas istnieją inne narody, kultury i religie, i to przede wszystkim od mojej osobistej postawy zależeć może, czy dialog różnorodności, który stoi przed całym światem w ogóle może się powieść. Nie powinniśmy bezmyślnie przyjmować negatywnych postaw poszczególnych grup czy jednostek na taki czy inny przejaw inności. Musimy sami świadomie, po chrześcijańsku promować idee dialogu. Jeśli inni nie potrafią albo nie chcą tego robić, to my właśnie powinniśmy pokazać, że stać nas na więcej w tej priorytetowej dla świata i Kościoła sprawie. Dialog to wszkże „język macierzysty ludzkości”. Uczy on przemieniać wrogów w przeciwników, a tych z kolei w przyjaciół.

Tego typu kwestii można przedstawić wiele, wydaje się, że dla papieża to jest ogromna mnogość wyzwań, ale w istocie wszystkie one mają wspólny mianownik. Jest to uniwersalna prawda i uniwersalna nadzieja. Benedykt XVI jest tego głęboko świadomy. To są warunki, o które on i cały Kościół musi dbać po to, aby niebo w sercach ludzi i nad całą naszą ziemią pozostawało zawsze otwarte.

– Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali: Rafał Huzarski SJ i Roman Swoboda SJ
«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...