W pół drogi

Jakub Halcewicz-Pleskaczewski

publikacja 05.06.2007 22:23

Jakie były priorytety kończącej się już kampanii wyborczej? Do jakich metod w trakcie jej trwania uciekali się dziennikarze, redaktorzy pism czy politycy? W jakich okolicznościach politycznych, prawnych, społecznych i gospodarczych przyszło prowadzić kampanię? Przegląd Powszechny, 6/2007



Wyobraźmy sobie tę sytuację. Rozpolitykowani studenci walczą na polach bitew o akademickich horyzontach. Wpadają na sale, wyrywają profesorom teki, rzucają wyzwiska; wybuchają bójki. Sale wykładowe zmienione w fortece są szturmowane, oblegane i odbijane.

Udało się prowadzić wykłady na Wydziale Medycznym i w niektórych salach na prawie i filozofii. W końcu studenci medycyny, podchorążówki sanitarnej i teologii ewangelickiej wyparli endeków z uniwersytetu. To zakończyło strajk demonstracyjny. Minister zdecydował o rozpoczęciu wykładów zarówno na uniwersytecie, jak i na politechnice.

Krakowscy konserwatyści uczynili z zajść na wyższych uczelniach najważniejszy temat numeru w dniu wyborów. Stanowił on zaczyn do głębszej refleksji, która znalazła swe miejsce w artykule „Młodość i polityka” [8]. Wydarzenia w stolicy nazwano nowym objawem zdziczenia obyczajów i gorszącego lekceważenia najcenniejszych walorów społeczeństwa. Jak na konserwatystów przystało, redaktorzy „Czasu” występowali w obronie czystej gry w kampanii wyborczej oraz ofiar walk partyjnych – młodzieży akademickiej. Uważali, że studenci, owszem, powinni mieć poglądy, ale ukształtowane w obrębie murów uczelni. Są oni przyszłością narodu; należy raczej dbać o ich rozwój intelektualny, niż wprowadzać przedwcześnie w umysły młodego pokolenia zatrute pierwiastki partyjnej nienawiści i jednostronnej oceny stosunków politycznych w kraju. Co można wynieść z przedwyborczych zgromadzeń, obfitujących w zawzięte i niewybredne polemiki oraz wzajemne wymyślanie sobie przez polityków?

Przy okazji skrytykowano Obóz Wielkiej Polski, obarczając go odpowiedzialnością za warszawskie demonstracje i starcia z policją, a także odnotowano, że młodzież narodowa stanęła w jednym szeregu z elementami antypaństwowymi, czyli z jednostkami zbałamuconymi przez agitację bolszewicką – komunistami.

To przypadkowe spotkanie „Czas” komentował jako objaw niezdrowy, którego usprawiedliwiać nie może nastrój kampanii przedwyborczej. Dalej natomiast poszedł „IKC”, pisząc złowieszczo, że cień komunizmu wlecze się za przywódcami Narodowej Demokracji [9]. Konserwatyści postulowali szybkie, energiczne i taktowne zamknięcie epizodu oraz odpowiedź na kulturalne potrzeby młodzieży.




[8] „Czas” z dn. 4 III 1928.
[9] „Ilustrowany Kurier Codzienny” z dn. 4 III 1928.


aktualna ocena | - |
głosujących | 0 |
Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super

Reklama

Reklama

Autopromocja