Ukrainę uważa się za duży kraj o znaczącym potencjale rozwojowym. Z pewnością nie wykorzystuje ona wszystkich swych możliwości, czego przyczyn szukać trzeba w uwarunkowaniach historycznych i w obecnej sytuacji Przegląd Powszechny, 3/2009
Po 2000 r. Ukraina odnotowała szybki wzrost ekonomiczny, w 2004 r. jej PKB powiększył się aż o 12%. Uzyskaniu tych dobrych wyników pomogły wysokie ceny stali na rynkach międzynarodowych. Procesów wzrostu nie zakłóciły ograniczone reformy systemowe i zdające się nie mieć końca konflikty między czołowymi politykami.
Uważa się, że ukraińskimi atutami pozostają hutnictwo żelaza, chemia (produkcja koksu i nawozów sztucznych), produkcja środków transportu, rolnictwo i pewna liczba wyrobów high tech. Gospodarka ukraińska jest mocno podatna na powstające poza jej granicami wstrząsy i szoki. Wynika to z kilku przyczyn.
Po upadku ZSRR wielkie przedsiębiorstwa na wschodzie kraju nie przeszły procesów restrukturyzacji, nadal notują przerosty zatrudnienia, nie wdrożyły nowych, oszczędniejszych technologii. PKB Ukrainy uważa się za jeden z najbardziej energochłonnych na świecie, co wymusza nadmierny popyt na importowane surowce energetyczne. Na zaniedbania po stronie technicznej nakłada się niepełne wdrożenie rozwiązań właściwych gospodarce rynkowej. Całość obrazu dopełniają szkody spowodowane przez korupcję, silną pozycję oligarchii gospodarczej i złą jakość prawa.
* * *
W czerwcu 2008 r. po raz pierwszy zobaczyłem Kijów, który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Architektura czyni go miastem o wyglądzie europejskim, odbiegającym wyraźnie od stereotypu prowincjonalnych miast i miasteczek dawnego Imperium Rosyjskiego, ciągle dającego się odnaleźć na Podlasiu i Lubelszczyźnie.
Odczucia tego nie zmienia stosunkowo spokojny socrealizm budynków na głównej ulicy, Kreszczatiku, i szare osiedla mieszkaniowe w stylu radzieckim na przedmieściu. Jest co oglądać: trzy duże zespoły cerkiewne, ciekawy Majdan Niepodległości, eleganckie domy i ulice z czasów przedrewolucyjnych w sąsiedztwie siedziby prezydenta, piękne kasztanowce, dostojny Dniepr. Jest dzielnica Padół, gdzie dostrzega się ślad dawnej Rzeczypospolitej wzbogacony o dom Michaiła Bułhakowa i atmosferę bohemy artystycznej. Podobnego artystycznego nastroju nie znajduję w Warszawie i nie ma go chyba w Krakowie, może trzeba szukać go w Paryżu na Montmartre.
Na Majdanie Niepodległości widziałem weekendową młodzieżową dyskotekę na wolnym powietrzu. Było wesoło, głośno, z efektami laserowymi, ale spokojnie i czysto, butelki i puszki szybko trafiały nie na ziemię, lecz do kontenerów. Widziałem też sprzedaż suszonych ryb na gazecie przy wyjściu z metra.
Najbardziej nieoczekiwane były dla mnie nowe pojemne samochody, wśród nich wiele SUV-ów, i prawie zupełny brak starych poradzieckich ład i wołg. Z punktu widzenia samochodów Kijów robił wrażenie miasta zakotwiczonego silnie na zachodzie Europy. Ukraińscy koledzy powiedzieli mi, że w innych miastach ich kraju samochody są gorsze.
*****
LESZEK JERZY JASIŃSKI, ur.1952, dr hab., pracuje w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN; autor książek: „Reforma Unii Europejskiej” (1988), „Polska polityka kursowa w okresie umacniania się systemu rynkowego 1990-1998” (1999). Mieszka w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.