Od elektryka do hydraulika i z powrotem w Unii

Polakowi żyjącemu we Francji społeczeństwo francuskie wydaje się bardzo zsekularyzowane. Dwa lata temu spędzaliśmy z dziesięcioosobową grupą przyjaciół wakacje w miasteczku na południu. Na niedzielnej mszy stanowiliśmy połowę obecnych w starym romańskim kościele! Przegląd Powszechny, 5/2009



Daleka Europa

Taki jest dzisiaj wewnętrzny kontekst, absorbujący uwagę Francuzów. Jednakże pięć lat od wejścia Polski do Unii skłania także do zadania pytania, czy wydarzyło się w tym czasie coś, co służyłoby rzeczywistemu zbliżeniu między Polakami a Francuzami, podobnemu do tego, jakie dokonuje się między Polską a Wielką Brytanią czy Irlandią?

Wielokrotnie po 1989 r., a już szczególnie często z okazji przyjęcia Polski do Unii, powtarzaliśmy naszą ulubioną mantrę o powrocie Polski do Europy. Przeciętny Francuz nie miał jednak pewności, czy Polska rzeczywiście wraca tam, gdzie kiedykolwiek była. O francuskiej edukacji szkolnej, kształtującej potoczne wyobrażenia o świecie, można ostrożnie powiedzieć, że jest niezmiernie francuskocentryczna. W podręcznikach szkolnych moich dzieci trudno było znaleźć wzmianki o Europie Środkowej i Wschodniej, o Polsce już nie wspominając.

Owszem, tekstowi o rolnictwie w Polsce w licealnym podręczniku geografii towarzyszył jeszcze niedawno obrazek chudej chabety w hołoblach stojącej na tle chałupy krytej słomą. Rzekłbyś – Polesie w latach trzydziestych. W organizacji międzynarodowej, w której pracuję i w której praktyka administracyjna zdominowana jest w znacznym stopniu przez Francuzów, jeszcze dziś gdy mowa o językach Europy Środkowej zdarza się, że się komuś wypsnie określenie „języki egzotyczne”. Zasłonę miłosierdzia należy też spuścić na pytanie, które mi kiedyś zadano, czy po polsku i po estońsku pisze się cyrylicą.

W języku francuskim funkcjonuje zgrabny skrócik PECO – „pays de l’Europe Centrale et Orientale”. Mówi się także ciągle o „pays en transition” – krajach w okresie przejściowym. Te wygodne formuły dyktowane są oczywiście względami praktycznymi. Ale kryje się za nimi jeszcze coś innego – nawyk umysłowy oglądania całej Europy za linią Łaby jako homogenicznej całości, połączonej wspólnotą dominacji sowieckiej.

Dwadzieścia lat po rozpadzie komunizmu wiedza o dawnej czarnej dziurze tuż za Łabą przedziera się do potocznej świadomości kulturowej we Francji z oporami i boleśnie. Być może jeszcze obraz romantycznej monarchii habsburskiej, felix Austria, łagodnie panującej nad rozmaitymi ludami przemawia do francuskiej wyobraźni. Ale poza tym – nieszczęsne ofiary wielkiej Rosji, małe kraiki, dużo języków, dużo szczegółów trudnych do zapamiętania.

Nawet dla przeciętnie wykształconego Polaka rozmiary niewiedzy przeciętnie wykształconego Francuza o tej części Europy bywają zdumiewające. Wiedza ta wchodzi do krwiobiegu kulturowego powoli, przy czym tyleż zawiniły tu lata zimnej wojny i wzajemnej izolacji, ileż i pewna francuska arogancja: Francja jest wielkim krajem wielkiej kultury promieniującej na cały świat – czemuż miała-by zanadto zawracać sobie głowę małymi państwami?

Nie bez znaczenia dla tego sposobu myślenia jest to, czyimi ofiarami były owe małe kraje. Odkąd armii Napoleona zmarzły uszy nad Berezyną – słowo „Berezina” oznacza po francusku bezprzykładną i nieodwracalną klęskę – w kulturę francuską wbudowany jest głęboki respekt przed Rosją. I to niezależnie od tego, jaką konkretną politykę zagraniczną wobec niej prowadzi aktualny rząd francuski.

Na dodatek lewicowy sposób myślenia – cokolwiek przez to rozumiemy – korzysta we Francji z moralnej prawomocności, którą nam, w Polsce, trudno sobie wyobrazić. W Polsce trzeba się jeszcze dziś tłumaczyć z lewicowych przekonań, które ciągle wydają się nieco podejrzane, jako że – słusznie czy nie – ciąży na nich odium komunizmu.

Przy czym praktyczna nieobecność prawdziwie nowej lewicy w życiu politycznym trwanie tego stanu przedłuża. We Francji przez wiele lat było zupełnie odwrotnie – było oczywiste, że to lewica jest nosicielką promiennych nadziei ludzkości i rzetelnie reprezentuje interesy wszelkich wyklętych ludów ziemi. Honorowym patronem zaś tych lewicowych sympatii bardzo długo był Związek Radziecki, ojczyzna światowego proletariatu. Ta tradycja łatwo nie umiera. Tym samym stosunek do krajów Europy Środkowej długo był dość ambiwalentny.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...