Polakowi żyjącemu we Francji społeczeństwo francuskie wydaje się bardzo zsekularyzowane. Dwa lata temu spędzaliśmy z dziesięcioosobową grupą przyjaciół wakacje w miasteczku na południu. Na niedzielnej mszy stanowiliśmy połowę obecnych w starym romańskim kościele! Przegląd Powszechny, 5/2009
Alarmistyczne przepowiednie o zagrożeniu ze strony polskiego hydraulika nie sprawdziły się. Z raportu opublikowanego przez Komisję Europejską w listopadzie 2008 r. wynikło, że średni udział ludności pochodzącej z nowych krajów UE w ludności krajów starej Unii wzrósł z 0,2% w 2003 r. do 0,5% pod koniec 2005 r. Lwia część pracowników z krajów nowej Unii wylądowała, jak wiemy, w Wielkiej Brytanii i Irlandii, które to kraje zniosły całkowicie restrykcje dotyczące napływu na rynek pracy.
Procesy te nie objęły Francji, która od 2006 r. nieco rozluźniła restrykcje, umożliwiając składanie podań o zatrudnienie konkretnych pracowników. Dla przykładu, w ciągu ośmiu miesięcy 2006 r. podań takich w całej Francji złożono zaledwie ok. 800. Nie była ona widocznie dla Polaków nadmiernie atrakcyjnym krajem docelowym. Przy okazji argumentu, że napływ pracowników z nowych krajów Unii spowoduje presję na obniżenie płac, to owszem, spadek taki nastąpił – o rozśmieszającą kwotę 0,08%.
Nic dziwnego, że prezydent Sarkozy, przemawiając w Sejmie w maju 2008 r., zapowiedział zniesienie przez Francję restrykcji. Nie może także dziwić, że Laurent Fabius, jeden z liderów Par¬tii Socjalistycznej i jeden z liderów „non” w referendum 2005 r., stwierdził niedawno, że w dobie kryzysu należy oczekiwać, iż jedyna skuteczna strategia polega na współpracy europejskiej. Wy¬pada żałować, że nie był tego zdania wcześniej. Mądry Francuz – a raczej francuski socjalista – po szkodzie. Kosztem polskiego hydraulika.
A tak rzekomo potrzebny Europie „ozdrowieńczy szok” sprzyjający jej demokratyzacji nie nastąpił. Bo trudno zań uznać traktat lizboński – choćby dlatego, że tym razem kraje Unii dmuchają na zimne i jego ratyfikacja, poza Irlandią, odbywa się zasadniczo w drodze parlamentarnej.
Ewangelizacja Europy
W ramach debaty przed wejściem Polski do Unii Europejskiej Kościół katolicki w Polsce, idąc za głosem papieża Jana Pawła II, wyraźnie zaangażował się po stronie proeuropejskiej. Jednym z wątków przewodnich tego poparcia była myśl, że zadaniem Polski w zjednoczonej Europie jest odegranie misji reewangelizacyjnej.
Nie jest jasne, jakimi narzędziami tej ewangelizacji dysponuje polski Kościół katolicki, poza eksportem polskich księży do Europy, w której kryzys powołań kapłańskich już dawno stał się faktem. Jednak Unia Europejska nie ma właściwie żadnych tradycji wspólnego myślenia o stosunku do religii, nie wspominając już o mechanizmach instytucjonalnych stosunek taki kształtujących. Nie do tego bowiem została powołana i nie należy to w ogóle do jej właściwości. Tym samym owa idea reewangelizacji Europy zawisła, jak się wydaje, w pewnej próżni.
We Francji polskie ambicje reewangelizacyjne spotykają się z daleko idącym sceptycyzmem. I nie chodzi tylko o ów brak narzędzi, rzecz także we francuskim przywiązaniu do laickiego państwa. We Francji wolność sumienia i wyznania jest nienaruszalnym dogmatem konstytucyjnym, ale towarzyszy mu równie dobrze ugruntowana w praktyce życia publicznego rygorystyczna separacja wszelkich Kościołów i wspólnot wyznaniowych od państwa.
Państwo nie interesuje się tym, w co wierzą jego obywatele. Jego zadaniem jest jedynie zagwarantowanie im swobody religijnej. I broń Boże, by Kościoły i wspólnoty wyznaniowe miały uczestniczyć w sprawowaniu władzy publicznej, czy próbować ją legitymizować!
Polakowi żyjącemu we Francji społeczeństwo francuskie wydaje się bardzo zsekularyzowane. Dwa lata temu spędzaliśmy z dziesięcioosobową grupą przyjaciół wakacje w miasteczku na południu. Na niedzielnej mszy stanowiliśmy połowę obecnych w starym romańskim kościele! A przy tym uderzyło nas, że na mszę nie przyszedł nikt, ale to nikt, młodszy od nas. A naprawdę mamy już swoje lata. Nawet więcej niż swoje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.