Wydaje mi się, że każdy z kapłanów myślał kiedyś o własnej rodzinie. Czy to źle? Gorzej, kiedy myślenie staje się rzeczywistością. Skąd biorą się problemy z celibatem w życiu niektórych duchownych? eSPe, 85/2009
Drogi Ojcze Tomku,
piszę, bo przeżywam intensywną rozterkę. Przeczytałem kilka dni temu artykuł – rozmowę z pewnym profesorem, który prowadził badania nad celibatem księży. Wynika z nich, że ponad 50% chciałoby mieć własne rodziny (…).
Obawiam się, że sobie nie poradzę w seminarium bądź w życiu kapłańskim. Znam księdza, wikarego z sąsiedniej parafii, który odszedł z kapłaństwa i założył rodzinę. Tylko przez sześć lat był kapłanem. Zdaję sobie sprawę, że kobiety w otoczeniu księdza są wszędzie, w duszpasterstwie, szkole… To jest swego rodzaju trudność. Boję się, że nie podołam. Mam świadomość, że po wstąpieniu do zakonu moje ciało się nie zmieni. Przecież niczym nie różnię się od moich rówieśników. Boję się, że celibat będzie dla mnie przeszkodą w realizowaniu powołania. Co mam zrobić?
Paweł
Witaj, Pawle,
bardzo dziękuję Ci za list. Temat trudny i cieszę się, że go poruszasz. Artykuł pana profesora znam, a wyniki jego badań oraz wnioski wyprowadzone na ich podstawie dają dużo do myślenia. Czytając Twój list, zrozumiałem, że zaniepokoiła Cię podana informacja, iż ponad 50% kapłanów myślało o założeniu rodziny. To z kolei powoduje, że obawiasz się celibatu.
Czy tak jest? Trudno być obiektywnym wobec tych badań. Nie znamy szczegółowych pytań i odpowiedzi z ankiet. Wydaje mi się, że każdy z kapłanów myślał kiedyś o własnej rodzinie. Czy to źle? Gorzej, kiedy myślenie staje się rzeczywistością.
Skąd biorą się problemy z celibatem w życiu niektórych duchownych?
Kiedyś usłyszałem takie zdanie: kapłaństwo to najpierw określony sposób istnienia, a dopiero później określony sposób postępowania. Dla mnie jest to niesamowita prawda, która przez całe życie powinna towarzyszyć każdemu powołanemu. To, co kapłan robi, wszystkie zadania i posługi, winno wypływać z istoty jego powołania, które jest sposobem realizacji całego życia, a nie tylko jego częścią w określonych porach dnia bądź wobec wybranych osób.
Możemy się zastanawiać, co jest istotą powołania. Przytoczę, Pawle, ten oto tekst:
Pewien młody zakonnik zapytał kiedyś starszego współbrata, dlaczego spośród wielu kandydatów przychodzących do klasztoru tylko nieliczni faktycznie w nim pozostają i przywdziewają zakonny habit.
Stary, doświadczony mnich odpowiedział mu na to pytanie, przytaczając przypowieść o psie, który zwęszył i zaczął gonić zająca. Gdy go gonił, zaczął ujadać i szczekać. Usłyszały to inne psy i również rzuciły się w pogoń.
W krótkim czasie była to już cała zgraja psów, biegnących na oślep obok siebie i szczekających dokuczliwie. Ale tylko ten pies, który pierwszy zobaczył zająca, ani na moment nie tracił go z oczu. Wszystkie inne psy, które nie zdążyły zobaczyć zająca lub utraciły z nim kontakt wzrokowy, zaczęły powoli odpadać. Albo ze zmęczenia, albo dlatego, że jakieś inne rzeczy czy sprawy odwróciły ich uwagę. Tylko pies konsekwentnie zapatrzony w zająca był w stanie go dogonić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.