Kochać cały Kościół można jedynie wtedy, kiedy uda się nam spojrzeć na niego oczami Boga – Ojca i Stwórcy, kochającego swe stworzenie „mimo wszystko” Głos Karmelu 2/2009
Kościół mi najbliższy – wspólnota świeckiego Karmelu, do której należę – odczuwa na tyle silną potrzebę jedności, że jak dotąd przezwycięża różnice, które mogłyby nas dzielić; raczej można mówić o różnorodności niż o podziałach. Obecnie, tak jak w czasach pierwszych chrześcijan, najbardziej wyróżniającym i atrakcyjnym dla otaczającego nas świata jest duch jedności – miłość braterska i płynąca z niej radość.
To JEST udziałem wspólnot chrześcijańskich w każdym wieku. Jezusowa modlitwa o naszą jedność, o jedność z Bogiem i jedność uczuć, o to, aby płakać z tymi, którzy płaczą i radować się z tymi, którzy się radują (co w praktyce chyba trudniejsze), ma wciąż szanse odnawiania świata. Najtrudniejsze jest chyba dawanie przykładu znoszenia siebie nawzajem, ale kiedy spotykam „potencjalnych świętych”, właśnie to zwraca moją szczególną uwagę i po tym poznaję, że są „Jezusowi”.
Oczywiście dajemy też świadectwo przynależności do Kościoła poprzez jawne uczestnictwo w jego życiu – przyjmowanie sakramentów, godne uczestnictwo w Eucharystii – ale jest to tylko i aż „ reklama środków do celu”, które, jeśli nie owocują odniesieniem do drugiego człowieka w spotkaniu twarzą w twarz, są „antyreklamą”.
G. F.: Ostatnio usłyszałem w rozmowie, że pontyfikat Benedykta XVI jest – w odbiorze mojego rozmówcy – jakiś nieokreślony: nie wiadomo, o co Papieżowi chodzi, jakie stawia sobie priorytety, co chce w sposób szczególny obwieścić światu. W sformułowaniach wyczułem mały zarzut, że w tej sytuacji Papież jest dla wielu nieciekawy.
Odpowiedziałem, że to, co wydaje mi się troską Ojca Świętego, to przede wszystkim poprowadzenie nas, uczniów Chrystusa, w głąb doświadczenia wiary, pomoc w odkryciu jej piękna i oddziaływania w codziennym życiu. W tym kontekście bardzo wymowna staje się tematyka zeszłorocznego Synodu Biskupów, pierwszego Synodu zaplanowanego w pełni przez Benedykta XVI, właśnie o Słowie Bożym.
Sądzę, że Papież chce nas przede wszystkim umocnić w wierze, co jest niebagatelne. Potrzeba dzisiaj silnych tożsamości, potrzeba chrześcijan wyrazistych, którzy doświadczają w swoim życiu mocy Słowa Bożego, mocy wiary, i żyją z niej; ona jest ich siłą i gwarancją na dziś i na jutro. Na pewno akcent winien być tutaj. Bez tego nie można mówić o dawaniu świadectwa zlaicyzowanemu światu.
W tym kontekście nie pomijałbym doświadczenia miłosierdzia Bożego jako drogi. Ono jest nam dzisiaj dane w sposób szczególny, za pośrednictwem św. Faustyny Kowalskiej, sł. B. Jana Pawła II, sanktuarium łagiewnickiego. Chodzi o takie doświadczenie miłosierdzia, które wyzwala wiarę, przylgnięcie do Boga.
Radykalnie ujęła to św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która stanowczo stwierdziła, że choćby była obarczona największymi grzechami świata, rzuciłaby się z ufnością w ramiona Boga i nie byłaby odrzucona. Czy i my mamy tyle odwagi? Takie doświadczenie miłosierdzia wprowadza w głębokie życie wiarą. Oby przed takim radykalnym zdaniem się na Miłosiernego nie powstrzymywały nas jakieś mniej dojrzałe wizje świętości. Jestem przekonany, że chrześcijanin duchowo dojrzały, który da się wyprowadzić ze swego Ur, będzie ważnym znakiem dla ludzi, pośród których żyje.
Kochani, bardzo Wam dziękuję za tę szczerą i głęboką rozmowę o Kościele!
Rozmawiał o. Bartłomiej J. Kucharski OCD
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.