"Nauczać kobiecie nie pozwalam" (1 Tm 2,12)

Warto więc przypomnieć, jak te teksty były interpretowane w nauczaniu wiary w czasach, kiedy pojęć "feminizm" i "walka o równouprawnienie kobiet" jeszcze nie znano. Zacznijmy od następującej wypowiedzi św. Pawła z Pierwszego Listu do Tymoteusza: "Nauczać […] kobiecie nie pozwalam..." W drodze, 9/2008



Jest w Nowym Testamencie kilka zdań, które w naszej epoce znalazły się na cenzurowanym jako rzekomo antyfeministyczne. W rezultacie prawie nikt się do nich już nie odwołuje w nauczaniu wiary. Jedynie od czasu do czasu jakiś ksiądz lub pobożny dziennikarz próbuje wykazywać, że w gruncie rzeczy nie mają one zarzucanego im charakteru.

Warto więc przypomnieć, jak te teksty były interpretowane w nauczaniu wiary w czasach, kiedy pojęć „feminizm” i „walka o równouprawnienie kobiet” jeszcze nie znano. Zacznijmy od następującej wypowiedzi św. Pawła z Pierwszego Listu do Tymoteusza: „Nauczać […] kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę, by trwała w cichości”.

Dzisiaj zapewne żadnemu kaznodziei nie przyszłoby do głowy, że można odwoływać się do tej wypowiedzi, by upominać mężczyzn. Tymczasem niemal wyłącznie w tym właśnie celu sięga po ten tekst św. Jan Złotousty (ok. 350–407), biskup Konstantynopola, jeden z czterech największych doktorów Kościoła wschodniego. To paradoksalne, ale ów Pawłowy nakaz Złotoustemu przypomina się najczęściej w sytuacjach, kiedy oczekuje od kobiet, że będą dla mężczyzn nauczycielkami wiary.

I tak na przykład strofuje Jan mężczyzn za to, że przedkładają oferujący niezdrową erotykę teatr nad niedzielną Eucharystię. Jako realista zdaje sobie sprawę z tego, że upomnieniami niewiele osiągnie, toteż oddaje tych lekkomyślnych mężczyzn pod kuratelę ich żon:

Aby jednak nie tylko karcić, rozważmy sposób poprawy. Jaki to będzie sposób? Chcę was powierzyć waszym żonom, aby one was pouczyły. To prawda, że zgodnie z nakazem Pawła, to wy powinniście być nauczycielami. Skoro jednak grzech spowodował odwrócenie porządku i ciało znalazło się ponad głową, to podejmijmy i taką drogę [1].

W ostatnim zdaniu słychać echo wypowiedzi Pawła, że „mąż jest głową żony” (Ef 5,23). Posłuchajmy teraz, co Jan ma do powiedzenia tym, którym duma męska nie pozwala się udać po naukę do własnej żony. Niech zatem naśladują mrówkę, która – jak czytamy w Księdze Przysłów 6,6–8 – nie potrzebuje stróża ani nauczyciela, żeby postępować tak, jak powinna:

Jeśli wstydzisz się mieć żonę za nauczycielkę, unikaj grzechu, a wnet będziesz w stanie zasiąść na tronie przygotowanym ci przez Boga. Dopóki grzeszysz, Pismo odsyła cię nie tylko do żony, ale nawet do najmniejszych spośród zwierząt. Nie waha się posłać ciebie, obdarzonego rozumem, na naukę do mrówki. Nie jest to wina Pisma, ale tych, którzy w ten sposób poniżają swoją godność. Tak i my będziemy czynić: powierzymy cię teraz żonie, a jeśli nią wzgardzisz, poślemy cię do szkoły nierozumnych zwierząt i pokażemy ci, ile ptaków, ile ryb, zwierząt czworonożnych i płazów jest od ciebie bardziej przyzwoitych i wstrzemięźliwych.

Podczas innego kazania Jan Złotousty zatrzymał się nad znanym pouczeniem apostoła Pawła: „[…] jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje” (1 Kor 7,13). Pozostając przy niewierzącym mężu, żona może bowiem przyczynić się do jego zbawienia. W jaki sposób? – pyta Jan. I sam sobie odpowiada: „Pouczając, katechizując, wprowadzając w temat pobożności” [2].


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...