Płeć to sposób bycia człowiekiem, sposób ujawniania się osoby, porozumiewania się z innymi oraz wyrażania siebie. Jesteśmy tacy sami, a jednak inni: charakteryzuje nas albo kobiecość, albo męskość. Wychowawca, 7-8/2007
Dobrze znamy oba opisy stworzenia człowieka pochodzące z Księgi Rodzaju. Szczególnie intrygujące okazuje się powołanie do życia Ewy. Jej imię oznacza „matka”. Przywołam więc inną historię tłumaczącą, skąd wzięła się kobieta i jak powstała pierwsza relacja między mężczyzną i kobietą. Otóż w Indiach opowiada się następującą legendę o stworzeniu mężczyzny i kobiety[2]: Kiedy Stwórca skończył stwarzanie mężczyzny, zdał sobie sprawę, że zużył już wszystkie konkretne składniki. Nie było więcej nic trwałego, nic stałego, mocnego, z czego mógłby stworzyć kobietę.
Stwórca zastanawiał się więc długi czas, w końcu wziął: krągłość księżyca, gibkość pnącza winorośli i drżenie trawy, wysmukłość trzciny i kwitnięcie kwiatów, lekkość listków i jasność słonecznych promieni, płaczliwość chmur i niestałość wiatru, bojaźliwość królika i próżność pawia, miękkość ptasiego puchu i twardość diamentu, słodycz miodu i okrucieństwo tygrysa, żar ognia i chłód śniegu, gadatliwość papugi i śpiew słowika, fałszywość lisa i wierność matki lwicy.
Mieszając te wszystkie nietrwałe elementy, Stwórca utworzył kobietę i dał ją mężczyźnie.
Po tygodniu mężczyzna przyszedł i powiedział: „Panie, stworzenie, które mi dałeś, unieszczęśliwia mnie. Bez przerwy mówi i niemiłosiernie mnie dręczy, tak że nie mam wytchnienia. Żąda, abym się stale się nią zajmował i w ten sposób tracę czas... Płacze o każdy drobiazg i żyje bezczynnie. Przyszedłem, aby Ci ją zwrócić, bo nie mogę z nią żyć”.
„Dobrze” – odpowiedział Stwórca, i wziął ją z powrotem. Po tygodniu mężczyzna wrócił i rzekł: „Panie, odkąd oddałem Ci z powrotem to stworzenie, moje życie jest takie puste. Ciągle o niej myślę – jak tańczyła i śpiewała, jak spoglądała na mnie kątem oka, jak przekomarzała się ze mną, a później się do mnie przytulała. Była tak piękna i tak delikatna w dotyku. Uwielbiałem słuchać jej śmiechu. Proszę, oddaj mi ją z powrotem”.
„Dobrze” – powiedział Stwórca. I mężczyzna wziął ją ponownie.
Jednak trzy dni później znów wrócił i powiedział:
„Panie, nie rozumiem i nie potrafię tego wyjaśnić, ale po wszystkich moich doświadczeniach z tym stworzeniem doszedłem do wniosku, że sprawia mi ona więcej kłopotów niż radości. Błagam Cię, zabierz ją z powrotem! Nie mogę z nią żyć!”.
„Ale nie możesz żyć i bez niej” – odparł Stwórca. Następnie odwrócił się plecami do mężczyzny i kontynuował swoją pracę.
Mężczyzna zdesperowany pytał: „Co ja zrobię? Nie mogę żyć z nią i nie mogę żyć bez niej?”.
[2] . Na podst. Walter Trobisch, Miłości trzeba się uczyć, Katowice 1990.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.