Sama wiem, jak trudno jest wyzwolić się z gorsetu własnych politycznych sympatii i antypatii. Nie ulec pokusie pouczania ex cathedra, ale uczciwie opisywać rzeczywistość. Bez oglądania się na mody, salony i polityczną poprawność. Przewodnik Katolicki, 11 listopada 2007
Pierwszą oznaką "buntu mas" przeciw wszechwiedzącym mentorom - żurnalistom stała się wygrana Kaczyńskich dwa lata temu, drugim jest ciągle wysoka pozycja PiS.
Warto pamiętać, że wiarygodność mediów może podważać nie tylko przemilczanie jakichś zdarzeń, równie niebezpieczne są próby manipulowania rzeczywistością. Obawiam się, że to właśnie jest w tej chwili głównym zagrożeniem dla polskiego dziennikarstwa. W momencie, gdy przy pomocy naciąganych faktów próbuje się udowodnić własną tezę, ludzie przestają wierzyć nawet w fakty nienaciągane. Dziennikarz przestaje być wiarygodnym źródłem informacji. Dla jednych staje się wyrazicielem ich własnych przekonań, dla innych oszustem. Trudno w tej sytuacji pełnić rolę strażnika demokratycznych zasad. Mediom grozi to, co pasterzowi ze słynnej anegdoty. Po trzykrotnym fałszywym alarmie nikt ze wsi na wołanie o pomoc nie zareagował i wilki zjadły owce. Pasterz zbyt krzykliwy może zaszkodzić tak samo jak niemy.
Dziennikarstwo jest zawodem zaufania publicznego, a przynajmniej takim być powinno. To nie tylko profesja, ale swego rodzaju misja. Często bardzo trudna. Dowodem na to są tacy ludzie, jak zamordowana rok temu Anna Politkowska, która z narażeniem życia starała się pokazać prawdę. Jeździła do Czeczenii, pisała co się tam dzieje, krytykowała Putinowską Rosję. Zapłaciła za to najwyższą cenę, podobnie jak kilkudziesięciu innych rosyjskich dziennikarzy. Ci ludzie zginęli dlatego, że przedstawiali fakty. Byli jednak bardziej uczciwymi rzemieślnikami niż ideologami. Robotą ideologiczną zajmują się w Rosji posłuszni kremlowscy pismacy.
Polskim dziennikarzom, mimo iż zdarzyło mi się ostatnio usłyszeć porównanie braci Kaczyńskich do Władimira Putina, podobne niebezpieczeństwo nie grozi. W demokratycznym kraju mówienie prawdy nie prowadzi do więzienia. Na dziennikarzy czyhają jednak inne pułapki. Poczucie, że jest się czwartą władzą ,zachęca raczej do "trzymania rządu dusz" niż rzemieślniczego przedstawiania faktów. Tym bardziej że uczciwe rzemiosło wydaje się tak mało atrakcyjne i wymaga wysiłku.
Władza kusi, zwłaszcza gdy jest praktyczne bezkarna. Polityka rozliczają wyborcy, dziennikarza co najwyżej redaktor naczelny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.