Stiepka rzuć ta chóra

Swoim śpiewakom, ale i ludziom na koncertach często przypominam list Jana Pawła II skierowany do artystów. Ojciec Święty rozróżnia w nim Stwórcę, twórcę i odtwórcę. Talent twórcy pochodzi z natchnienia Ducha Bożego. Bach, Haendel czy Mozart byli tego świadomi. Przewodnik Katolicki 18 listopada 2007




Chcę ich przysposobić do szlachetnego, pracowitego życia. By to zrobić, do każdego trzeba podejść indywidualnie, jednego troszkę przytłumić, bo jest trochę arogancki, innemu, skrytemu i zastraszonemu dać z kolei takiego „duchowego kopniaka”, by był odważniejszy. Nie mogę ich chwalić i głaskać. Dlatego często jestem surowy i wymagający. To im się może nie podobać. Po latach jednak mi za to dziękują. Niedawno zadzwonił do mnie jeden z dawnych wychowanków z 1946 roku – Benedykt. Dziś już ten sędziwy pan przypomniał mi pewne zdarzenie z odległych czasów, gdy jako młody chłopak uczył się gry na fagocie. Kiedyś zauważyłem, że ma brudne paznokcie i zapytałem: „Beniu, czy tym brudem za paznokciami pielęgnujesz żałobę po jakimś czarnym kocie?”. Teraz śmieje się, że choć od tego zdarzenia upłynęły dziesiątki lat, do dziś poranną toaletę zaczyna od wyczyszczenia... paznokci.

To są drobiazgi, ale dużą wagę przywiązuję też do szacunku dla starszych. Uczę ich tego na koncertach, upatrując sobie starszą, często schorowaną kobietę z widowni. Gdy otrzymam kwiaty, posyłam je jej przez jednego z chłopców i polecam, by się pokłonił i pozdrowił ode mnie. Zdarza się, że obdarowana nie potrafi ukryć wzruszenia.

Wychowując, nie można zapomnieć o szkole. Dlatego istotne też są wyniki w nauce. Chłopcy uczą się naprawdę dobrze, bo 80 proc. z nich ma świadectwa z tzw. czerwonym paskiem. Są wśród nich i wybitni, tacy, jak ten z Wrześni, który nie dość, że dojeżdżał trzy razy w tygodniu na próby i niedzielny śpiew do kościoła, to jeszcze miał „tylko” dwie piątki. Tylko dwie? – dziwiłem się. „No tak, ale reszta to celujące”. To najlepszy przykład na to, że można pogodzić próby, koncerty, szkołę i mieć jeszcze czas na piłkę, pływalnię, rower, czyli normalne chłopięce życie.

Mówiąc o wychowaniu, nie sposób nie spytać o wiarę i religijność – wartości ogromnie ważne w życiu zarówno prywatnym, jak i twórczym Stefana Stuligorsza.

– Prostą, pełną pokory wiarę przekazała mi babcia Franciszka ze Starołęki, która mawiała: „Pan Bóg jest i koniec”. To ona nauczyła mnie pacierza, pieśni, kolęd. Zaszczepiła wiarę zdrową, racjonalną, bez dewocji. Jej wyrazem jest śpiew na chwałę Bogu, na uwielbienie macierzyństwa Maryi, na pokrzepianie ludzkich serc, trochę dla własnej satysfakcji. A wszystko po to, by zrozumieć, że jesteśmy tylko nieudolnymi pośrednikami w przekazywaniu Bożego piękna zawartego w muzyce.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...