Katolicka Kamasutra?

Nie wolno o seksualności mówić językiem kodeksu karnego. W mediach bardzo często słyszymy taki język o Kościele. „Papież potępił, zakazał, zabronił, skrytykował…”. Cały czas na „nie”. Przewodnik Katolicki, 9 listopada 2008



Feministki zarzucają Kościołowi, że wpycha małżonkom Boga do łóżka.

– Jeśli para narzeczonych zdecydowała się na udzielenie sobie sakramentu małżeństwa, to zaprosiła Boga w swoje życie, także seksualne. Problemem jest to, że małżonkowie katoliccy nie wiedzą, na czym polega sakrament małżeństwa i jak się go realizuje w codziennym życiu. Bardziej kojarzą go z rytem w kościele, z ceremonią ślubu niż z nieustannym uczeniem się i tworzeniem więzi małżeńskiej.

Gdy uznajemy, że Boga nie ma w cielesnej relacji małżonków, w ich intymności, w ludzkiej cielesności, w ludzkiej miłości, a często tak myślimy, to tak wypychając Boga poza miłość cielesną, powiększamy sferę ateizmu, pozwalamy na traktowanie tak ważnych czynności jak aktywność seksualna jako samej biologii pozbawionej ducha.

Gdy to jest sama biologia, to można uprawiać seks z każdym, z kim będzie prawdopodobnie przyjemnie. Biologia bez ducha i Boga dostrzega w dzieciach tylko zarodki, które można wykorzystać do produkcji kosmetyków. To są konsekwencje uznania braku Boga w seksie i jego owocach. Mało tego, Eucharystia, jako życie z Bogiem, nie tylko przez godzinę w niedzielę, ale na co dzień, czyli prawdziwa i autentyczna duchowość eucharystyczna, to dzielenie się tą miłością zaczerpniętą ze spotkania z Chrystusem, także z mężem i żoną, także w łóżku. O tym była mowa na synodzie biskupów.

Pisze Ojciec, że „Ekstazę związaną z radością współżycia seksualnego można porównać do szczęścia życia wiecznego". Mocne słowa. Może je Ojciec wyjaśnić?

– Jeżeli już uznamy, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę w taki sposób, że ich wzajemna miłość owocuje nie tylko dzieckiem, ale także radością i przyjemnością bycia razem i w tak przeżywanej więzi, właśnie bardzo po ludzku, jest Bóg, to trzeba jeszcze dodać, że szukanie przyjemności zgodnie z fizjologią jest zaplanowane przez Pana Boga dla małżonków.

Jest Bożym darem, z którego można korzystać i się z niego cieszyć. Każdy zaś wie, że wypełnieniem tej przyjemności jest orgazm. Gdybym powiedział, że Bóg stworzył człowieka, nikt wierzący by mi się nie przeciwstawił. Gdybym zapytał, czy Bóg stworzył nam oczy czy ręce, też pojawiłaby się pozytywna odpowiedź. Nawet ktoś zapewne by dopowiedział, że mamy te części ciała także po to, aby podziwiać piękno stworzenia Bożego i pracować dla Bożej chwały.

Natomiast, gdy pytam dokładniej, czy Bóg stworzył też genitalia, odpowiedź nie jest już tak oczywista. Czy tymi częściami ciała można wypełniać wolę Bożą? Uświęcać się? A przyjemność seksualna? A orgazm? Czy one są też darem od Boga? Myślenie biologiczne, które jest nam wpajane, redukuje przyjemność do samej fizjologii. Mamy żyć w zgodzie z jej procesami, ale przyjemność to nie tylko sama fizjologia, to także bliskość i miłość psychiczna, i dary Ducha Świętego – pokój, radość, miłość, uprzejmość, łagodność, które wierzący małżonkowie otrzymują w czasie komunii ich ciał.

Ja tylko pytam o uznanie konsekwencji, jakie płyną z sakramentu małżeństwa świadomie przeżywanego. Gdy człowiek oddaje swoje życie Bogu, także i seksualne, to Bóg daje swoje dary Ducha, także w momencie współżycia seksualnego. Po prostu taka jest droga do świętości małżonków katolickich. A świętość polega na tym, że we wszystkim, co się robi i przeżywa, chce się żyć dla Boga, odkrywa się Jego obecność i do Niego się przybliża.

Rozmawiała Natalia Budzyńska

*****

o. Ksawery Knotz, kapucyn, duszpasterz małżeństw, autor książki „Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem”


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...