Mój Kościół połamany

Wyobraź sobie, że odcinają ci jeden palec. Potem drugi. Potem kroją cię dalej, na prawie 300 części. Boli? Tak samo boleć nas powinno podzielone ciało Chrystusa – Kościół. Przewodnik Katolicki, 18 stycznia 2009



Sprawa czwarta. Mogę iść do Komunii?

Nie mamy jednej Eucharystii dla wszystkich wierzących w Chrystusa – i to jest rana Kościoła, która boli najbardziej. Droga do jej wyleczenia jest długa – na razie pozostaje nam, w dodatku obwarowana licznymi warunkami, tzw. interkomunia.

Interkomunią nazywa się uczestnictwo w Eucharystii innego Kościoła niż własny. Katolicy mogą, gdy zachodzi taka konieczność i gdy nie mogą dotrzeć do szafarza katolickiego, otrzymać sakrament pokuty, namaszczenia chorych i Eucharystii od szafarza Kościoła prawosławnego. W praktyce zasada ta stosowana jest jedynie w odniesieniu do Syryjskiego Kościoła Prawosławnego – inni członkowie rodziny Kościoła prawosławnego zezwalają na udzielenie Komunii św. katolikom jedynie w nagłym wypadku, np. niebezpieczeństwie śmierci.

Inaczej rzecz ma się w kwestii Kościołów protestanckich: choć zgadzają się one na udzielanie Komunii św. każdej osobie ochrzczonej, katolikom nie wolno jest jej przyjmować tam, gdzie nie ma ważnych święceń kapłańskich. Nie wolno również zastępować niedzielnej Mszy św. nabożeństwami ekumenicznymi.

W Kościele katolickim można udzielać sakramentów członkom Kościołów wschodnich, którzy sami o to proszą. Nie zezwala się natomiast na wspólną Komunię św. członkom innych niż Wschodnie Kościołów – poza niebezpieczeństwem śmierci (pod warunkiem wyznania wiary w katolickie rozumienie Eucharystii) lub w wypadku innej konieczności, zawsze za zgodą biskupa miejsca.

Sprawa piąta. Kim jest ta pani przy ołtarzu?

Ostatnim wreszcie problem do wyjaśnienia jest tzw. intercelebracja, czyli wspólne sprawowanie liturgii. Trzeba wyraźnie podkreślić, że nie chodzi tu o zwykłą obecność przedstawiciela innego Kościoła, ale o wspólne przewodniczenie jednej liturgii przez członków różnych wyznań. Na obecnym etapie dialogu ekumenicznego, z perspektywy Kościoła katolickiego, intercelebracja taka nie jest możliwa pod żadnymi warunkami.

W maju 2003 r. w Trewirze, z okazji Ekumenicznego Dnia Kościołów Gotthold Hasenhüttl - ksiądz katolicki i profesor teologii, odprawił połączone z interkomunią nabożeństwo dla protestantów i katolików. Konsekwencją tego stała się nałożona na niego suspensa: biskup Reinhard Marx odebrał mu prawo nauczania w imieniu Kościoła i zakazał celebrowania Eucharystii. Przykład ten pokazuje, jak trudną sprawą jest dążenie do jedności – jak łatwo wpaść w pułapkę łatwego entuzjazmu, zapominając o wierności temu, co stanowi nie dodatek, ale sedno wiary.

Co zatem robić? Jak działać? Tajemnica być może tkwi w tym, że ekumenizm trzeba uprawiać tak, jak wg Balthasara uprawiać należy każdą teologię: na kolanach. Jezus wszak nie prosił z krzyża Apostołów, żeby się szanowali i nie brali za łby, ale modlił się do Ojca: „Spraw, aby byli jedno”. Módlmy się z Nim razem. Jedność, jeśli przyjdzie, będzie dziełem Boga. Nie naszym.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...