S. Maria od dwudziestu lat jest w klasztorze. Do dziś rytm dnia nie zmienił się. O tej samej porze dzwonią dzwonki wzywające na modlitwę, w tych samych godzinach są posiłki i niezmiennie o 5.30 wstaje się, bo z pójściem spać bywa różnie... Przewodnik Katolicki, 1 lutego 2009
Po Nieszporach wystawienie Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo i kolacja. O 19.00 półgodzinna rekreacja.
Siostry dzielą się różnymi sprawami. Jedna opowiada, jak to jej uczniowie w czasie Mszy św. modlili się „za papieża, żeby nie spóźniał się do kościoła”. Inne z kolei wspominają o kolejnych docinkach „nieopierzonych” wyrostków, bezkarnie obrzucających je bolesnymi epitetami.
19.30. Siostry wracają do swoich zajęć.
– Siostro Przełożona, mogę na chwilę? – pyta.
– Oczywiście, proszę s. Mario.
– Czy mogę prosić jeszcze dzisiaj o dyspensę? Mam mnóstwo zaległych rzeczy do zrobienia, a dzień jak zwykle okazał się za krótki.
– Siostro, która to już noc? Martwię się.
– Nic mi nie będzie. Będę żyła długo i szczęśliwie – dodaje i wybiega z celi przełożonej ze zgodą na to, żeby nie gasić światła o 22.30.
Wprawdzie niektóre z sióstr potrafiły sobie dawać radę z tym czułym punktem w regulaminie. Znana jest historia s. Heleny, która w lecie po Komplecie pobiegła do ogrodu plewić truskawki. Tak się zapracowała, że kiedy zorientowała się, że jest już późno, zastała drzwi klasztoru zamknięte. Odwróciła się więc na pięcie i wróciła do plewienia. – Jakie to szczęście, że była pełnia księżyca – śmieje się. – Do rana wszystko było gotowe.
Godzina 20.45. Czas na Kompletę i Apel Jasnogórski. „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie pośpiesz ku ratunkowi memu”… i znów cisza. Czas na rachunek sumienia. – Panie, Ty wiesz, jaki był ten dzień. Dałam z siebie, ile mogłam, więcej nie potrafiłam. Jeśli za mało, wybacz. Wybacz też, że znów się denerwowałam na s. Dominikę i że brakuje mi cierpliwości do s. Angeli. Przepraszam, że dopiero teraz będę odprawiała czytanie duchowne. Pamiętasz, jak kiedyś rozmnożyłeś chleb, a co byś powiedział na rozmnożenie czasu?
– „Zmiłuj się nad nami Panie” – rozpoczyna kantorka.
– „Bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie”…
„Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg Wszechmogący” – tą prośbą kończą się wspólne modlitwy w domu zakonnym.
Wiele sióstr zostaje w kaplicy na osobistą modlitwę. Po skończonym półgodzinnym czytaniu duchownym i krótkiej modlitwie s. Maria wraca do celi. Klasztor powoli wycisza się, aż w końcu milknie. – A ona z grafikiem w ręku powoli odhacza wykonane dzisiaj zadania.
– Są chwile, kiedy czuję, że to wszystko mnie przerasta – mówi mi. – Mam tyle zaległych rzeczy do zrobienia. Wydawnictwo od ponad roku prosi o przesłanie książek do druku, a ja nie mam czasu, żeby raz jeszcze usiąść, przeczytać i poprawić je… Zawsze są ważniejsze rzeczy, oczywiście nie moje. A może to i dobrze? – zastanawia się. – Przecież w tym wszystkim nie o mnie chodzi. Gdyby tak było, nie przychodziłabym do klasztoru.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.