Wąska droga

Dusza Europy pozostaje zjednoczona, ponieważ oprócz wspólnych początków żyje wspólnymi wartościami chrześcijańskimi i ludzkimi, takimi jak godność osoby ludzkiej, głębokie przywiązanie do sprawiedliwości i wolności, pracowitość, duch inicjatywy, miłość rodzinna, szacunek dla życia, tolerancja, pragnienie współpracy i pokoju. Teologia polityczna, 3/2005-2006




Brak odniesienia do chrześcijaństwa oraz brak invocatio Dei stanowią kulminację zafałszowania podstaw jedności europejskiej. Stanowi to nie tylko niesprawiedliwość i błąd historyczny, ale także istotne osłabienie tych wartości, których konstytucja ma bronić. Przyrodzona godność osoby ludzkiej jest bowiem koncepcją zrodzoną w Świecie chrześcijańskim, podobnie jak rozdział władzy (zrodzony z konfliktu papiestwa i cesarstwa), demokracja (istotnym czynnikiem było doświadczenie życia klasztornego), czy rozdział urzędu i osoby (kodeks karoliński). Brak wskazania fundamentów i życiodajnych korzeni tych wartości może przynieść ich usychanie w przyszłości. Samo umieszczenie tych wartości nie czyni pominięcia ich podstaw aksjologicznych mniej istotnym.

Warto przy tym zwrócić uwagę na to, co jest zawarte w projekcie preambuły. Fundamenty Europy widziane oczyma konwentu mogą być starożytne, oświeceniowe, mogą odwoływać się do niejasnej duchowości, ale nie mogą odnosić się do tak oczywistej prawdy jak chrześcijańska tożsamość Europy. Preambuła jest poprzedzona cytatem z Tukidydesa, za pośrednictwem którego – korzystając z tego uroczystego miejsca, jakie zajmuje w tekście konstytucji – zwraca się uwagę tylko na mechanizmy demokracji (wolę większości), nie zaś jej treść. W rewolucyjnej triadzie: równość, wolność, braterstwo, w której za współczesnym europejskim doświadczeniem historycznym często wprowadza się solidarność (w miejsce braterstwa), projektodawcy proponują wpisać „poszanowanie rozumu”. Solidarność, podobnie jak pomocniczość, jest zepchnięta do tekstu traktatu i nie pojawia się w tym naczelnym spisie wartości. Wobec braku odniesień do Boga bardzo zaskakująco brzmi iście panteistyczna propozycja, byśmy jako Europejczycy czuli się odpowiedzialni przed „przyszłymi pokoleniami i Ziemią”. Religia pojawia się tylko jako źródło przekazu wartości. Jest wymieniona między kulturą a humanizmem. Brak odniesień do Boga i chrześcijaństwa jest w tym kontekście tylko ukoronowaniem naiwnej wiary w nieograniczone działanie ludzkie, które jednak – poucza o tym boleśnie doświadczenie XX wieku – może zawodzić i być dla jedności europejskiej czymś bardzo raniącym.

Brak odniesień do wspólnot naturalnych to kolejny rażący aspekt tego historycznego już projektu. Unię Europejską – według projektu konwentu – powołują jednostki i państwa. To ograniczenie jest rażące na tle europejskiego doświadczenia historycznego, w którym – obok państwa i ponad perspektywą indywidualistyczną – działy się rzeczy dla upowszechnienia i rozwoju kultury, jedności duchowej i kulturowej najważniejsze. Chodzi o narody, rodziny i aktywność obywatelską. W sprawie rodziny nie ma nic do powiedzenia nawet Karta praw podstawowych. Nie ma w niej ani gwarancji dla rodziny jako takiej (por. art. 18 Konstytucji RP), ani dla praw wychowawczych wynikających z wolności sumienia (por. art. 48 Konstytucji RP). Te pominięcia są szczególnie rażące, kiedy zauważymy, że nie pominięto tak wąskiego zagadnienia jak dyskryminacja ze względu na orientację seksualną (art. II-21). Przy jednoczesnym delegowaniu całości spraw rodziny do porządku krajowego (art. II-9), projekt konwentu wprowadza nierównowagę gwarancji prawnych, która jest szczególnie rażąca na tle europejskiej debaty dotyczącej prawnego statusu par homoseksualnych i adopcji dzieci przez takie pary. Od tej debaty projektodawcy uciekają, pozostawiając ten ewidentny konflikt norm w trwałej kolizji.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...