Raport o czasie wyjątkowym

Wiatr przewracający karty Pisma Świętego na papieskiej trumnie, białe marsze z tysiącami młodych ludzi, morze palących się świec, wzruszenie dławiące gardło, wspólna Barka... Spróbujmy uzupełnić ten subiektywny zapis danymi, które zbierali w tamtych dniach i tuż po nich socjolodzy. Teologia polityczna, 3/2005-2006




O wymiarze pierwszym nie mówię. Sądzę, że to oczywiste. Papież dla katolików to przecież Ojciec Święty zasiadający na tronie Piotrowym. O znaczeniu drugiego Świadczą wyniki wielu cytowanych tu badań.

Sądzę, że najciekawszy – i najrzadziej analizowany – był wymiar trzeci. Nie ulega wątpliwości, że również w tym obszarze Jan Paweł II był dla Polaków kimś niezwykle ważnym, kimś ponad ministrami, premierami i dysponującymi demokratyczną legitymacją powszechnych wyborów prezydentami. W najzupełniej politycznych spotkaniach Papieża Polaka z głowami polskiego państwa nosiciele owych głów jednoznacznie wskazywali na wyższość swego rozmówcy. Wojciech Jaruzelski – jak sam opowiadał później dziennikarzowi Tadowi Szulcowi – w czasie pierwszego spotkania z Janem Pawłem II w roku 1983 trząsł się ze zdenerwowania. Lech Wałęsa mówił o watykańskim „ładowaniu akumulatorów”. Dla Aleksandra Kwaśniewskiego sławna podróż papamobile oznaczała uchylenie historyczno-politycznej anatemy.

Nasza, polska duma z Jana Pawła II brała się niewątpliwie także z jego spotkań z przywódcami supermocarstw, z licznych pielgrzymek po całym Świecie. Powiedziałbym wręcz, że spora część Polaków traktowała Papieża jako kogoś w rodzaju nie tylko polskiego monarchy, ale również jedynego w historii naszego kraju cesarza Zachodu (wielkiego również swą skromnością, ucieczką od ceremoniału). Sądzę zresztą, że Jan Paweł II doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Pamiętacie Państwo jego żartobliwe słowa na koniec spotkania z parlamentarzystami w gmachu Sejmu w roku 1999: „Wiwat Król, Wiwat Naród, wiwat Wszystkie Stany”?

Warto też przypomnieć papieskie słowa z krakowskich Błoni w roku 1979: „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością”. Prawda, że te słowa do Polaków mógł wypowiedzieć ktoś, kto jest nie tylko przywódcą religijnym, ale i narodowym?

A zatem w najogólniejszym, kulturowo-symbolicznym sensie Śmierć Jana Pawła oznacza zmianę ustroju w Polsce. Przestaliśmy być Rzecząpospolitą ze specyficznym monarchą, musimy zostać – republiką. I nie jest to wcale zmiana konstrukcji uformowanej ćwierć wieku temu, gdy Karol Wojtyła stał się papieżem, ale znacznie trwalszej.

Przywódcy religijni odgrywali w naszym kraju rolę interreksa nie tylko w I Rzeczypospolitej, ale – de facto – również w okresie „bezkrólewia” towarzyszącego zaborom i okupacji (przypomnieć tu można choćby rolę kardynała Sapiehy w stolicy Generalnej Guberni – Krakowie). A także w okresie PRL. Trudna historia spowodowała, że w ciągu ostatnich dwóch wieków Polacy wypracowali podwójną struktur ę autorytetów życia społecznego i publicznego.

Były te oficjalne, narzucone (w tym kolejni I sekretarze KC PZPR pełniący rolę „wicekrólów” zaakceptowanych przez imperium ze Wschodu), oraz te oficjalnie całkowicie niepolityczne, a faktycznie – kluczowe dla działania sfery publicznej.

Takim symbolicznym przywódcą narodu stał się w czasach komunizmu prymas Stefan Wyszyński. O jego identyfikacji z ową rolą niech Świadczy plotka z konklawe w roku 1978. Prymas – pytany przez kardynałów o kandydaturę z Polski – odpowiedział ponoć, myśląc o sobie, że nie może zostawić kraju. Te słowa – jeśli prawdziwe – Świadczyłyby, że czuł się bardziej polskim interreksem niż księciem Kościoła zbliżającym się do tronu Świętego Piotra.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...