Rodzice nasi prowadzili życie prawdziwie godne nazwy katolików. Ich wzajemny stosunek był budujący i wzorowy. Matka, której struktura duchowa była silniejsza niż ojca, z miłością i wprost heroiczną cierpliwością podnosiła go na duchu. Rodzice przestrzegali przykazań Bożych i kościelnych i nas do tego od najmłodszych lat wdrażali. Źródło, 25 marca 2007
Wzajemne poszanowanie
Sefina była wspaniałą żoną i matką, Antoni - czułym mężem i kochającym ojcem. "Małżeństwo Sefiny było szczęśliwe, bo opierało się na wzajemnym głębokim poszanowaniu. Była ona dla męża wszystkim, toteż unikał rozstań. Gdy jednak rozłąka była konieczna, obie strony odczuwały ją boleśnie i tym większą radość sprawiał powrót. Sefina dobrze rozumiała, że regularne zajęcia są najlepszym lekarstwem przeciw depresjom męża, toteż z radością patrzyła, jak mąż całe swoje zainteresowanie zwraca ku budzącemu się ruchowi katolickiemu [ostatecznie Antoni został członkiem kilku katolickich stowarzyszeń o charakterze religijno-społecznym - przyp. hb]" - pisze Maria Marzani w książce "Matka Świętych".
Dobry przykład dla dzieci
Dzieci odebrały staranne wychowanie, a pod troskliwym okiem Antoniego i Sefiny mogły bez przeszkód rozwijać swoje zdolności. Rodzice konsekwentnie kształtowali ich niełatwe nieraz charaktery - wyrabiali cnoty, przyzwyczajali do umiarkowanego stylu życia i oszczędności, poświęcenia i obowiązkowości. "Wychowanie nasze było poważne, roztropne, raczej surowe, choć pełne miłości" - wspominała Franciszka. "Spaliśmy na twardych posłaniach, pod głową mieliśmy małą, cienką poduszkę z włosia. Nie pozwolono nam na kaprysy w jedzeniu. Od dzieciństwa uczono nas odwagi, wstydem było rozczulać się nad sobą". W patriotycznym i pobożnym domu dzieci nauczyły się kochać Ojczyznę i Kościół. Uczyły się języka, literatury i historii Polski. Utalentowany artystycznie Antoni oswajał je ze sztuką - uczył rysunku, zabierał na wystawy.
Miłość i wierność na wieki
Antoni zmarł po dwóch latach pobytu w Polsce. "Widziałam przez okno, jak cały mój skarb ziemski składano w grobowej kaplicy. (...) Nie ustanę w modlitwach, aby ukochanemu mężowi dochować w ten sposób wiecznej miłości i wierności" - pisała w dniu pogrzebu, nie mogąca w nim uczestniczyć, "przygnieciona bólem" Sefina. Przeżyła męża o 24 lata. Odeszła do Pana w 1909 roku.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»