Esbecy znali dokładnie rozkład jego mieszkania na plebanii. Wiedzieli, ile jest kluczy i kto nimi dysponuje. Zebrali szczegółowe informacje na temat osoby kapłana, jego zwyczajów, godzin zajęć, jego bliskich oraz ludzi, z którymi się spotykał. Źródło, 3 czerwca 2007
O księdzu Stanisławie Suchowolcu Służba Bezpieczeństwa wiedziała prawie wszystko. Esbecy znali dokładnie rozkład jego mieszkania na plebanii. Wiedzieli, ile jest kluczy i kto nimi dysponuje. Zebrali szczegółowe informacje na temat osoby kapłana, jego zwyczajów, godzin zajęć, jego bliskich oraz ludzi, z którymi się spotykał.
Żeby się go pozbyć organizowali zamachy. Na przełomie 1987/88 r. nieznana ręka poluzowała cztery śruby w tylnym kole księżowskiego volkswagena passata, innym razem ktoś odkręcił zamocowanie końcówki wahacza, kiedy indziej zepsuto układ kierowniczy i spowodowano kilka innych poważnych uszkodzeń. Reperujący auto mechanicy byli zgodni w ocenach: wszystkich uszkodzeń dokonywał fachowiec, działający świadomie w celu dokonania zamachu na życie kierowcy.
Obserwowany i nękany był niemal bez przerwy, a szczególne nasilenie wymierzonych przeciwko niemu działań przypadło na lata 1984-1989. Jego rozmowy telefoniczne podsłuchiwano, kazania nagrywano i analizowano pod kątem zagrożeń dla władzy ludowej. Kilkakrotnie został pobity, odbierał anonimowe telefony z pogróżkami. "Skończysz jak Popiełuszko!" - straszono. Wysyłano do Kurii szkalujące go anonimy. Wzywano go na przesłuchania i szykanowano rewizjami.
4 sierpnia 1988 r. nieznany mężczyzna rzucił kamieniem w auto, którym ksiądz jechał, rozbijając przednią szybę i pokrywę silnika. Dwa dni później podpalono dom, w którym mieszkali rodzice księdza, a tego samego dnia on sam znalazł na klamce samochodu kartkę z wizerunkiem wiszącego na szubienicy księdza w sutannie. Podpisano: Stanisław... Następnego dnia, na przedniej szybie auta, nieznany sprawca przykleił kartkę z fragmentem książki, w którym dowodzono, że władza ludowa jest wspaniałomyślna i przebacza tym, którzy zaprzestaną wrogiej wobec niej działalności.
Ksiądz czuł się osaczony. Wiedział, że jest inwigilowany; wiedzieli to także otaczający go przyjaciele. Liczył się z tym, że może podzielić los zamordowanego w 1984 r. przyjaciela - ks. Jerzego Popiełuszki. Przeczuwał swoją śmierć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.