Dobrodziej oszust

Tym razem historia inspirowana postacią Emanuela Brunatto, najbardziej kontrowersyjną osobą z otoczenia Ojca Pio w latach 1921-1926, który był powodem jego wielu problemów i nałożonych kar kościelnych. Głos ojca Pio, 49/2008



To ten sam Brunatto, znany również pod nazwiskami De Felice albo De Rossi, który zamieszkał w klasztorze kapucyńskim w San Giovanni Rotondo, wkradając się w łaski Ojca Pio i udając jego duchowego syna. Być może zamieszkał tam wraz ze swoją kochanką Giuliettą, z którą wspólnie prowadził nielegalne interesy po porzuceniu prawowitej żony. To ten, który organizował bunty przeciwko władzom kościelnym, gdy te chciały przenieść świątobliwego zakonnika do innego klasztoru; który, podburzywszy tłum, przekonywał o potrzebie obrony klasztoru nie tylko przez kohortę milicji, ale również napuszczanie bojówek „czarnych koszul” na wizytujących klasztor dostojników; który pieniądze, przekazywane dla Ojca Pio przez jego czcicieli, wydawał w sposób budzący zastrzeżenia biskupa i proboszcza; który z tych pieniędzy, a także z dotacji otrzymanej od burmistrza Morcaldi, stworzył „Szkołę Kroju i Szycia” dla biednych dziewcząt, a jej kierowniczką uczynił, a jakże, rzeczoną Giuliettę. To wreszcie ten sam awanturnik, który przed kilkoma miesiącami wydał książkę szkalującą biskupa Manfredonii i kler diecezjalny, szumnie nazywając ją biografią Ojca Pio. Dodam, że Święte Oficjum już po kilku dniach umieściło tę pozycję na indeksie dzieł zakazanych.

I ten oto człowiek oskarża mojego klienta o szantaż i oszustwo!

Żałuję, że Wysoki Sąd nie zgodził się na odczytanie fragmentów książki mojego mocodawcy dołączonej do akt sprawy. Wtedy stałoby się jasne, że nie tyle godzi ona w dobre imię zakonnika, co demaskuje oszustów i aferzystów otaczających świątobliwą osobę i żyjących na jej koszt, jak pan Brunatto. Oskarża tych, którzy dostrzegli żyłę złota, jaką jest Ojciec Pio, i z niej zasilają swoją karierę polityczną, jak burmistrz Morcaldi. Którzy grzeją się w blasku świętości kapucyna i wynoszą się ponad innych, jak zakonnicy z klasztoru. Którzy twierdzą, że mają prawo do łamania kościelnej dyscypliny, jak fanatyczne kobiety otaczające zakonnika.

To właśnie oni przestraszyli się przygotowywanej publikacji księdza Miscio. I dlatego pan Brunatto sam zaproponował, podkreślam – zaproponował księdzu kanonikowi wycofanie książki w zamian za zwrot poniesionych kosztów. Nie ma tu więc mowy ani o szantażu, ani o oszustwie. Nie ma też żadnych dowodów winy, bowiem sam fakt napisania książki, choćby najbardziej krytycznej, jak również przyjęcie rekompensaty za poniesione koszta, mogą być rzeczą naganną, ale nie prawnie zabronioną. Mamy tylko słowo przeciwko słowu. Pamiętajmy jednak, że za jednym słowem stoi człowiek taki, jak pan Emanuel Brunatto, a za drugim – znany i szanowany, co przyznali nawet świadkowie oskarżenia – kapłan Giovanni Miscio. Dlatego wnoszę o uniewinnienie oskarżonego i uznanie bezpodstawności zarzutów.


 
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...