Kochał życie, walczył o człowieka

Karol Wojtyła był ich wujkiem – przyjacielem i przewodnikiem duchowym. Oni widzieli z bliska jak kochał życie i jak walczył o każdego człowieka. Przyjdź, 1/2009



Jan Paweł II był artystą. To się czuło, że jest to człowiek niezwykle utalentowany, który umie z tych swoich talentów korzystać. Na przykład szkolny teatr rapsodyczny, w którym zdobywał doświadczenie, był nawet w nim współreżyserem. Pozwoliło mu to później, kiedy został księdzem i biskupem, zachowywać się w sposób – nie powiem – aktorski, ale - dzięki temu – gesty i zachowanie miał naturalne.

Pamiętam, kiedy zapytali mnie, jak zachowuje się ten młody biskup, to odpowiedź była prosta: tak, jakby zawsze był biskupem. Pamiętamy wszyscy słowa profesora Władysława Tatarkiewicza, który powiedział - po wyborze Wojtyły na papieża – Papa natus. I kiedy teraz oglądam, wspominam poprzednich papieży, nie ujmując im nic, żaden nie miał tego, co Jan Paweł II. Postawa, gest, chociażby ten gest błogosławieństwa, operowanie ręką, jedną, drugą, pastorałem to było nadzwyczajne, a jednocześnie było to dla Niego zachowanie naturalne. Taki się urodził.

Studiował człowieka

Przyjaźnie, które zacieśniły się między Nim, a naszym Środowiskiem były bardzo rodzinne. Kiedy wstąpił do tajnego seminarium, tak jak nam opowiadał – nikt z jego rodziny wtedy już nie żył. I kiedy odprawiał swoją mszę prymicyjną, w Dzień Zaduszny, czyli w dniu, w którym ksiądz ma prawo odprawić trzy msze, to On - jak mówił – miał za kogo.

Nie mówiłem jeszcze o sferze naukowej… A był to przecież znakomity naukowiec. Niektórzy z akademickiego środowiska są jakby nie do życia, jak się ich widzi, od razu po postawie widać, że to jest «mól książkowy». On nie był tylko teoretykiem. Był naukowcem, który swoją wiedzę zdobywał nie tylko z książek, ale i w praktyce.

Przykładem jest jego dziełko Przed sklepem jubilera – historia dwojga ludzi, którzy mają się połączyć. Stworzył je wtedy, kiedy byliśmy młodzi, kiedy studiowaliśmy w Krakowie. Kolejne to Miłość i odpowiedzialność – dzieło teoretyczne, ale praktyczne. Myśmy też byli do niego materiałem. Tematy, które tam poruszył, wcześniej przestudiował z nami, uczył się na podstawie naszego życia, naszych powołań, realizacji życiowych.

Miał pokorę wewnętrzną, On się od tych młodych ludzi uczył. Cała ta jego sfera turystyki duszpasterskiej, gdzie – jak mawiał – dzięki nam, to co w młodości zostało Mu zabrane, poprzez okupację, mógł w jakiś sposób przy nas odrobić. Nauczyć się biwakować, spać, pod namiotem, poranną toaletę odprawić nad jeziorem, popływać, ogolić się, przygotować się do mszy świętej, odmówić brewiarz, no i potem te cudowne spotkania liturgiczne w plenerze, a więc Msza święta, która była najważniejszym punktem.

Homilia była krótką i była jakby tematem na cały dzień. W ciągu dnia - Anioł Pański. Jeśli wypadł na brzegu, to modliliśmy się na brzegu, a jeśli w tym czasie byliśmy w kajakach, to kajaki się gromadziły obok siebie i w ten sposób się odmawiało. Wieczorem było ognisko, podczas którego poruszało się różne tematy, oczywiście modlitwa, no i śpiewy, różne śpiewy, piosenki, jakie się wtedy, w latach 50-tych śpiewało, ale także harcerskie, patriotyczne, przy którym myśmy się trochę historii uczyli - my młodsi, bo pierwsi uczestniczy duszpasterstwa byli prawie Jego rówieśnikami.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...