„Świat wszystkiego mię może pozbawić, ale zostanie zawsze jedna kryjówka dla niego niedostępna: modlitwa; w niej się da streścić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w postaci nadziei!”. - św. Rafał Kalinowski Czas serca, 6/2007
Po zakończeniu studiów staje przed dylematem, co dalej czynić. Ponowna lektura „Wyznań” św. Augustyna skłania go do głębokich przemyśleń nad sensem własnego życia. Pewne wydarzenie, które zaważy na późniejszym losie Kalinowskiego, miało miejsce w czasie jego pobytu na wsi: „Zawitał razu jednego kwestarz, nikogo nie omijał. Widząc mnie, młodego oficera, przystąpił śmiało z wesołą postawą. Na nieszczęście nie bardzom co miał przy sobie, czym bym mógł się podzielić, wyprosiłem się grzecznie od kwesty i dodałem, nie bardzo myśląc, co mówię, iż w miejsce ofiary pieniężnej osobą własną Kościołowi służyć będę. «Chwytam za słowo» – odrzekł poczciwy braciszek – «pamiętaj wykonać, co przyrzekasz»”. Kalinowski – jak sam zauważy – nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi, lecz po wielu latach powie: „Rzecz się sprawdziła w lat z górą dwadzieścia. Bóg mnie powołał do służby w Kościele świętym”.
Na wieść o przystąpieniu brata Karola oraz licznej młodzieży polskiej do powstania napisze do brata Wiktora znamienne słowa: „(…) nie krwi, której do zbytku się przelało na niwach Polski – ale potu ona potrzebuje! Na nieszczęście kraju, młodzież tego zrozumieć nie chce”. Po długich wewnętrznych walkach i rozmowach z bliskimi osobami Kalinowski ostatecznie podejmuje decyzję o przystąpieniu do powstania, chociaż jest świadomy klęski oraz konsekwencji tego wyboru. O jego wewnętrznych dylematach, swoistym tragizmie świadczą słowa: „Stawiałem przed oczy swe to wszystko i zadawałem sobie pytanie, czy wolno mi wobec tylu osób, które dla sprawy, uważanej już wówczas za istotnie narodową, wszystko poświęciły, czy wolno mi zostawać bezczynnym”. W tym czasie prowadzi głębokie życie religijne. Wtedy ma miejsce przystąpienie – po dziesięcioletniej przerwie – do sakramentu pojednania.
Zesłanie na Syberię odczytuje w duchu wiary jako pokutę za grzechy i zaniedbania młodości. Jest wewnętrznie spokojny, ufając Bogu, że za pomocą Jego łaski wszystko zniesie. Kolejne etapy swojej „drogi krzyżowej” po bezdrożach Syberii znosi mężnie, jest wciąż gotowy do niesienia pomocy innym, nie może bowiem obojętnie patrzeć na nędzę zarówno materialną, jak i moralną bliźnich. Podczas całej drogi na miejsce zesłania wiele czasu przeznacza na osobistą modlitwę i korzysta z każdej okazji, by przystąpić do spowiedzi i Komunii Świętej, a także by uczestniczyć w ofierze mszy świętej. Odkrywa wielką wartość modlitwy i życia sakramentalnego, co wyrazi w liście do rodziny: „Świat wszystkiego mię może pozbawić, ale zostanie zawsze jedna kryjówka dla niego niedostępna: modlitwa, w niej się da streścić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w postaci nadziei!”.
Po powrocie z zesłania podejmuje obowiązki wychowawcy księcia Augusta Czartoryskiego, czyni to z wielkim poświęceniem. W tym okresie dojrzewa w nim także decyzja wstąpienia do zakonu. Kalinowski z tym zamiarem nosił się od dawna, zawsze jednak na jego drodze pojawiały się jakieś przeszkody, które uniemożliwiały mu zrealizowanie tego pragnienia.
Mając już 42 lata, decyduje się zostać zakonnikiem i kapłanem w zakonie karmelitów bosych. Wybierając ten zakon o bogatej tradycji pustelniczej, pragnął oddać się pokucie i modlitwie, a kapłaństwo wybrał dlatego, ponieważ uważał, że w tym stanie będzie mógł najlepiej służyć Bogu i bliźnim. Nie jako społecznik, czy też innego typu działacz, ale jako świadek Chrystusa i życia nadprzyrodzonego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.