publikacja 04.10.2006 22:27
Trudno, by Kościół prosił o zlustrowanie swoich ludzi, gdy... nie było lustracji. Tygodnik Powszechny, 9/2005
ANDRZEJ GRAJEWSKI: - I jedno, i drugie. Gdyby takie problemy mieli Ewangeliści, nie mielibyśmy w Piśmie Świętym ani zaparcia się Piotra, ani zdrady Judasza. O tym właśnie napisał w przedmowie do “Kompleksu Judasza” abp Józef Życiński.
- Znamienne, że metropolita lubelski jest jedynym ordynariuszem, który od kilku lat wypowiada się na temat rozliczeń z przeszłością.
ANDRZEJ GRAJEWSKI: - Nie nam oceniać świadomość biskupów w sprawie uwikłania Kościoła w agenturę. Ta świadomość wypływa czasem w prywatnych rozmowach, żyje gdzieś podskórnie. Przeważa jednak lęk przed nieznanym. Każdy duchowny miał jakiś kontakt z SB: nachodzili go funkcjonariusze, przesłuchiwali, nagabywali. Dziś nie wie, co pozostało z tych rozmów. Dlatego rozumiem jego obawy. Trzeba jednak je oswoić: jeżeli Kościół nie zmierzy się z tym wyzwaniem, następstwa mogą być katastrofalne.
Zgadzam się z ks. Wuwerem: najlepszym rozwiązaniem byłoby skopiowanie komisji ks. Grandego, która weszła do archiwów byłej NRD i sporządziła dwa raporty: wewnętrzny, na użytek Kościoła, i zewnętrzny - dla opinii publicznej. Potrzeba także klarownego stanowiska biskupów, zawartego w jakimś piśmie skierowanym do kapłanów. Potrzeba zarówno wezwania do oczyszczenia sumień, jak refleksji teologicznej nad cierpieniem Kościoła w czasach PRL i energicznych działań historyków. Potrzeba opracowań badawczych w skali całego Kościoła w Polsce, poszczególnych diecezji czy zakonów. Obszar zaniedbań jest ogromny.
- Może w ramach Kościoła warto zrealizować pomysł abp. Życińskiego, aby powołać Komisję Prawdy i Pojednania, przed którą tajni współpracownicy mogliby wyznać winę?
ANDRZEJ GRAJEWSKI: - Nie będzie chętnych.
KS. ARKADIUSZ WUWER: - Tu wciąż pobrzmiewa dramat pojedynczego człowieka. Jeżeli ktoś nie potrafi wyrazić skruchy, a należy do Kościoła i ma naśladować Chrystusa, to jaki jest poziom naszego chrześcijaństwa...
KRZYSZTOF KOZŁOWSKI: - Tylko że Kościół zmaga się z grzechami swoich członków przy kratkach konfesjonału. Nie możemy żądać, żeby grzesznik publicznie mówił o swoich przewinach.
KS. ARKADIUSZ WUWER: - Taka była praktyka Kościoła pierwotnego. Poza tym lepiej ocalić człowieka, nawet jeżeli w oczach społeczeństwa poniesie uszczerbek na autorytecie, niż przedstawiać Kościół jako monolit, lekceważąc człowieka i jego zbawienie.
aktualna ocena | 3,69 |
głosujących | 13 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Kościół i teczki