Opus Dei: 25 lat prałatury personalnej, wiele lat pytań. Tygodnik Powszechny, 3 grudnia 2007
Tę ostatnią cechę uważam za bardzo istotny składnik duchowego dziedzictwa Escrivy. Kontemplując życie Maryi, wprowadza on w trudną sztukę wyjścia ponad codzienny zgiełk, patos i niepotrzebne utarczki. Matka Jezusa jawi się wtedy jako „Mistrzyni ukrytej i cichej ofiary, która... wie wszystko i milczy" („Droga", 509). Nie ma u Niej ani łatwych zgorszeń, ani poszukiwania rozgłosu. Nie ma potępień ani buntu wobec świata zdominowanego przez grzech. Przeciwnie: „przechodzi przez życie niepostrzeżenie, jak gdyby była jedną z wielu kobiet ze swego miasteczka". Nie widać Jej wśród triumfujących uczestników Niedzieli Palmowej, jest za to przy krzyżu. Łącząc prostotę działania z naturalnością i dyskrecją, potrafi dokonywać wielkich dzieł w samotności i milczeniu wypełnionym całkowitym zaufaniem Bogu („Droga", 498-503). Jakże trudna sztuka dla pokolenia, które marzy o przyśpieszonej karierze i ustawicznych sukcesach...
Gdyby członkowie Opus Dei stanowili jedynie anonimową rzeszę zainteresowaną rozwojem życia duchowego, zapewne ich rolę przyjmowano by ze spokojem. Problem w tym, że wielu z nich należy do elit odpowiedzialnych za politykę, gospodarkę czy media. Jeśli nowy redaktor naczelny jakiegoś czasopisma zacznie zmieniać skład redakcji, wprowadzając kolegów o bliskich mu radykalnych poglądach, wówczas przeciętny czytelnik wyraża swe nastroje, po prostu rezygnując z lektury. Jeśliby jednak się okazało, że ten sam redaktor jest w dodatku członkiem Opus Dei, wówczas jako naturalna reakcja posypią się komentarze o mafijnych wpływach na rynku prasy. Za członków, u których temperament polityczny zdominował duchowość, Dzieło płaci bardzo wysoką cenę – resentymentów i uogólnień.
Funkcjonowanie podobnych mechanizmów w polityce mogłem poznać w Peru, wkrótce po zamordowaniu dwóch polskich misjonarzy przez lewicowych terrorystów ze „Świetlistego Szlaku". Ówczesny prezydent Alberto Fujimori podjął zdecydowaną walkę z terroryzmem, a maoistowscy eksperci od propagandy zniknęli z peruwiańskich wiosek. Część społeczeństwa, w tym także sympatycy Opus Dei, chwaliła go za to publicznie. W kręgach akademickich, również wśród mych znajomych z Opus Dei, mówiono o Fujimorim z dużą dozą sceptycyzmu. Po latach ujawniono jego nadużycia i oszustwa, a triumfujący krytycy dobrze pamiętali, że wśród swych chwalców miał wpływowe postaci z Dzieła. Nie widać sposobu na unikanie podobnych błędów. Próba ujednolicenia poglądów politycznych i demonstrowania chrześcijaństwa w uniformach nie stanowi bowiem alternatywy – tę postać patologii zdążyliśmy już poznać w polskich doświadczeniach, może nawet zbyt gruntownie.
Patrząc z perspektywy tych doświadczeń na rolę Opus Dei w polskim Kościele, jego zaangażowanie w nasze apostolstwo świeckich oceniam pozytywnie. Mimo że członkowie Dzieła w wielu krajach bywają atakowani jako przedstawiciele prawicy, w Polsce nie angażują się oni w absurdalne licytacje towarzyszące pytaniu, które ugrupowanie gromadzi największych patriotów. Cenię ich także, bo stawiają wysokie wymagania potencjalnym członkom. Z aprobatą odebrałem wiadomości, że odmówiono przyjęcia niektórych kandydatów, traktujących przynależność do stowarzyszeń kościelnych z równym zapałem co polityczną aktywność w kolejnej partii pojawiającej się na krótki sezon.
W obiegowych ocenach sugeruje się czasem, że ich poczucie prawa i odpowiedzialności zdusiło duchowy charyzmat. Nie widzę konieczności podobnych przeciwstawień. Między strukturą a charyzmatem nie musi zachodzić konflikt. Duchowość ukazująca głęboki sens pracy, więź z Kościołem i modlitewny wymiar wszystkich działań niesie szansę dla tych, którzy nie mają zwyczaju kontemplować swych życiowych ran czy roztkliwiać się nad kolejną dawką stresów. Wspólnota budowana przez otwarcie na te wartości ma dla mnie jakiś benedyktyński rys, w którym odczytywany w nowych warunkach sens modlitwy i pracy wyznacza ważny kierunek ewangelicznej odpowiedzi na wyzwania kolejnego wirażu kulturowego.
Cytaty z: Josemaría Escrivá de Balaguer, „Droga".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.