Czy ostatnie słowa Jezusa były znakiem rozczarowania i klęski, a świadkowie przekształcili je w zwycięstwo? Dlaczego nie przemilczeli kłopotliwego wołania? Tygodnik Powszechny, 23 marca 2008
Odpowiedzią jest finałowe świadectwo Izraelity, dotyczące i jego wołania, i Boga samego: „Zaiste, uczynił" (ki'aszah – w. 31; wyrwał go ze szponów śmierci). „Mój Bóg", który na początku dozwolił wrogom przybliżyć się do mnie, a sam był daleko (ww. 2-3), ostatecznie dał się poznać jako Ojciec, jako „Jestem tu blisko" i jako „Działam". Przywoływany przez wiernego do końca syna (Izraelitę, lud Przymierza), wkroczył w jego samotność, poniżenie i umieranie, aby je przemienić swoją ojcowską Obecnością.
Dramatyczne wołanie Jezusa nie jest opatrzone refleksją ewangelisty (że oto wypełniły się słowa Pisma). Oznacza to, że świadkowie zrozumieli je jako Jego własną interpretację męki, do której niczego nie wolno już dodawać. Pierwszy narrator, a nawet ewangelista-redaktor Marek wiedział, że te wydarzenia przerastają jego wyobraźnię historyczno-teologiczną. Rozumiał, że mógł je zinterpretować tylko sam Jezus: tylko On był zdolny widzieć ostateczną doniosłość całej męki, a zwłaszcza swej śmierci na krzyżu.
Jezus czyta więc i interpretuje swą mękę i śmierć przez pryzmat Psalmu 22. To nie uczniowie w kontekście pogłosek o pustym grobie zaczęli szukać tekstów o wywyższeniu sprawiedliwego. To ziemski Jezus w decydującym momencie wskazał na siebie jako na „Mesjasza, Syna Błogosławionego", który ma władzę nad świątynią (14, 61-62), na krzyżu zaś woła do Boga, aby tę Jego tożsamość objawił, tak jak dał poznać, że bohater Psalmu 22 jest Jego „synem pierworodnym".
W Psalmie 22 Izraelita najpierw woła do Boga o pomoc (ww. 2-3), a dopiero w drugiej kolejności opowiada Mu o działaniach wrogów i informuje, że wobec tych działań zachowuje milczenie (por. ww. 7-9). W narracji Markowej (i Mateuszowej) ta kolejność jest odwrócona. Najpierw przywołane są udręki, jakie spadały na Jezusa: aresztowany i opuszczony przez uczniów jest w rękach grzeszników (14, 43-52); jest sądzony i skazany na śmierć (ww. 53-65); Piotr się Go trzy razy wypiera (ww. 66-72); Sanhedryn wydaje Go Piłatowi (15, 1), który, mimo że przekonany o Jego niewinności (ww. 2-5), ulega presji tłumu i wydaje Go na ukrzyżowanie (ww. 6-15). Jezus jest w rękach żołnierzy, którzy najpierw z Niego szydzą jako z „króla Żydów" (ww. 16-20a), a następnie prowadzą na Golgotę i krzyżują (ww. 20b-27). Tam jeszcze raz jest wyszydzony w obecności członków Sanhedrynu (ww. 29-32).
Cały ten czas Jezus milczy – zabiera głos tylko na temat swej tożsamości (Mesjasza – Króla Izraelitów – Syna Błogosławionego; 14, 61-62 i 15, 2). Wszystko zdominowane jest przez słowa i czyny tych, którym został wydany. Dopiero ciemności „od godziny szóstej aż do godziny dziewiątej" rozpoczynają czas ciszy i spokoju po frenetycznym działaniu ludzi (ciemności to w Biblii znak Dnia Pańskiego, kiedy interweniuje Bóg i sądzi ludzkie czyny – por. Am 5, 18-20; 8, 9). W takim oto kontekście Ukrzyżowany woła: „Boże mój, Boże mój...".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.