Liczby nie mają znaczenia

Komentarzy: 1

Michał Olszewski

publikacja 17.04.2008 16:22

Emocje opadły, do grobu Jana Pawła II pielgrzymów z Polski przyjechało w tym roku niewielu. Być może jednak w takiej ciszy łatwiej o modlitwę? Tygodnik Powszechny, 13 kwietnia 2008



Po włosku nie rozumieją, ale to nieważne – ważna jest świadomość, że się tu znaleźli. Wysyłali listy z prośbami o wstawiennictwo jeszcze do Jana Pawła II, modlili się z daleka, a teraz są tak blisko, że, kto wie, może nawet Papież podejdzie do nich i zagadnie.

Jeśli zapytać, o co modlą się w Watykanie, uczniowie z Lasek, schorowani, często z wieloma nakładającymi się na siebie powikłaniami zdrowotnymi, nie mówią o sobie. Proszą o łaskę dla innych.

Darek, który w Rzymie roztapia się z miłości do świata – całuje w kościołach anioły, całuje nawet makietę Koloseum, bo przecież w prawdziwym Koloseum Jan Paweł II odprawił drogę krzyżową – prosi o zdrowie dla ojca, który niedawno przeszedł ciężką operację serca.

Wioletta modli się o zdrowie dla brata, żeby doszedł do siebie po ciężkim wypadku.

Marek, który podczas Mszy pąsowieje, płacze i nerwowo zaciska ręce (opiekunowie obawiają się, czy nie dostanie ataku nerwowego) – o swoją rodzinę.

A niewidomy Dominik, muzykalny 19-latek, ten sam, który nad grobem Jana Pawła II pięknym tenorem śpiewał kilka dni wcześniej wiersz Twardowskiego, prosi Boga, żeby nie było biednych. – Żeby im chleba nie brakowało i niczego – tłumaczy.



Jak rozpoznać potrzebę


Emocje opadły.

Zbyszek z podwrocławskich Ziębic, wielki, ogolony na łyso mężczyzna w narodowej koszulce, jest zdegustowany zachowaniem rodaków. – Za szybko nam przeszło, za szybko ten zapał opadł – twierdzi. – Jeden przykład. Na naszym kempingu połowa grupy piła do późnej nocy i rano nie pojechała na Mszę. Jaki sens w takiej pielgrzymce? To nie wyjazd na wczasy.

– Co dziwnego w tym, że z roku na rok jest nas coraz mniej? – pyta retorycznie Anna Niedźwiedzka-Jędrzejewska, energiczna artystka, która od trzech lat przyjeżdża tu co roku. To w Rzymie, jak mówi, ładuje swoje duchowe baterie. Owszem, wolałaby, żeby na placu św. Piotra modliło się więcej polskiej młodzieży (ona i mąż zabrali ze sobą dwie córki), ale rozgląda się wokół trzeźwo. Nie można wymagać od ludzi, by pielgrzymowali co rok, by trwali w sztucznej żałobie. Niech przyjeżdżają ci, którzy czują duchową potrzebę.

oceń ten artykuł Zagłosowało 13 osób.
Średnia ocena to 4,30.

Reklama

Reklama

Autopromocja