„Po co przyjmujesz bierzmowanie?” Zwyczajowa odpowiedź: „Żeby osiągnąć dojrzałość jako chrześcijanin”. „A co to znaczy?” Milczenie. Tygodnik Powszechny, 27 kwietnia 2008
W Podgórzu część zajęć prowadzą związani z parafią – studenci wolontariusze z grupy „Wiosna Kościoła PRO”, tacy jak Karol Korzycki. Dystans mniejszy, łatwiej nawiązać porozumienie. Zajęcia wyłącznie w małych grupach, wymagania pomyślane tak, by nie zamęczyć, ale też nie odpuścić za bardzo – trzeci rok kończy się egzaminem, kilka nieobecności może oznaczać brak zgody na bierzmowanie. Lepiej widać człowieka. Do Korzyckiego na pierwsze zajęcia przyszła dziewczyna, która deklarowała, że nie wierzy w Jezusa. Był czas, żeby zapytać ją o szczegóły. Nie bardzo potrafiła wyjaśnić, skąd właściwie niewiara: czy to głębsze uczucie, czy chwilowe zachwianie.
Albo ta dziewczyna z pentagramem na swetrze. – Dlaczego nosisz ten pentagram? – pytał spokojnie Korzycki. Odpowiedzi nie usłyszał.
U św. Józefa próbują zachęcać do myślenia o Bogu niekonwencjonalnymi środkami.
W Środę Popielcową 2008 ks. Jacek Stryczek ustawił niedaleko kościoła rower do ćwiczeń gimnastycznych. Ćwiczył na nim, żeby uzmysłowić przechodniom, że nie ma silnej wiary bez codziennej praktyki duchowej. W Wielkim Poście studenci jeździli po mieście z brzozowymi krzyżami. Na uczelniach, w tramwajach i sklepach opowiadali, że właśnie zaczyna się Wielki Post. Że potrzeba wyrzeczeń, choćby małych.
Przygotowania do sakramentu bierzmowania prowadzone są w parafiach, by mocniej związać młodych ludzi z kościołami, do których chodzą. W minione święta Bożego Narodzenia gimnazjaliści zaangażowali się w akcję „Świąteczna paczka”. Do jednej z potrzebujących krakowskich rodzin trafiło 15 paczek od kandydatów.
Korzycki: – Ciągle zastanawialiśmy się, jak ożywić te katechezy, co zrobić, żeby zostały w nich trochę dłużej. Bardzo nam zależy na pokazaniu, że religia to nie tylko siedzenie w ławkach, że pozornie odległe, pisane dziwnym językiem opowieści biblijne można przełożyć na świat współczesny. Wtedy zaczynają one brzmieć inaczej.
Wymyślili więc filmy. Zamiast uczyć się gotowych pytań i odpowiedzi, gimnazjaliści dostali do wyboru kilka akapitów z Biblii. Mieli je zinterpretować okiem kamery.
Większość uczniów wybrała historię syna marnotrawnego, odegraną w podgórskich mieszkaniach, między wzorzystą pościelą w bolidy, telewizorem, kuchenką gazową, na balkonach i przed przeciętnymi blokami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.