Ksiądz się nie nadaje

Odejścia księży były, są i zapewne będą się wydarzać. Jak radził sobie z nimi Kościół pierwszych wieków? Tygodnik Powszechny, 15 czerwca 2008



Na początek trzeba zauważyć, że ze starożytności chrześcijańskiej znamy niezwykle mało przypadków dobrowolnego odchodzenia biskupów, prezbiterów czy diakonów. Był taki jeden biskup za czasów Juliana Apostaty, ale okazało się, że biskupem został tylko po to, by zaopiekować się posągami bóstw, które chrześcijanie chcieli zniszczyć, a on je pieczołowicie przechował. W czasach prześladowań zdarzały się natomiast przypadki załamania duchownych, którzy wobec gróźb czy tortur składali przepisane ofiary, tym samym dyskwalifikując się jako pasterze Kościoła. Nie nam jednak ich osądzać.



Tylko raz żonaty


Nie oznacza to, że jak już ktoś księdzem został, to musiał nim być do końca życia. Można nawet odnieść wrażenie, że znacznie łatwiej było przestać być księdzem niż nim zostać. By być wybranym do biskupstwa, prezbiteratu lub diakonatu, należało spełnić dość surowe warunki (dla niższych stopni, czyli subdiakonów, egzorcystów, akolitów, lektorów i ostiariuszy warunki były proporcjonalnie łagodniejsze). Synod w Elwirze (dzisiejsza Grenada w Hiszpanii), odbywający się ok. 306 r., ustala, że po pierwsze musi to być człowiek znany w lokalnym Kościele, to znaczy nie ktoś z obcych stron ani ktoś, kto w młodości cudzołożył lub był heretykiem. Syryjskie „Didaskalia Apostolskie” z III w., a za nimi „Konstytucje Apostolskie” zredagowane pod koniec wieku IV, dodają na temat kandydata na biskupa, że musi być nienaganny, rozważny, jeśli to możliwe, to najlepiej po pięćdziesiątce (chyba, że nader przykładny), uczony, miłosierny, trzeźwy, rozsądny, nieskory do bójki, raz tylko żonaty, który dobrze wychował dzieci i w ogóle ma być obdarzony wszelkimi cechami właściwymi dla świętych. Podobnie owe teksty mówią zresztą o prezbiterach i diakonach, przytaczając pochodzące z II w. „Didaché”. Te same „Konstytucje” przykazują też, by wierni szanowali ich „jak ojców, jak panów, jak dobroczyńców, jak sprawców szczęścia”. Zaiste, Kościół bardzo się starał, by ci, którzy mają przewodzić ludowi w życiu i w modlitwie, byli nienaganni. Dlatego też nie pozwalano nigdy na powtórne małżeństwo duchownego w przypadku wdowieństwa, gdyż samo zawarcie drugiego małżeństwa uważano za niedoskonałość. Dopuszczano je w przypadku ludzi świeckich, aczkolwiek niechętnie, od duchownych wymagano jednak doskonałości.



Dla wytrwałych


Wymagania niewątpliwie mobilizują do wysiłku i ciągłego starania się, ale w wielu przypadkach, jak wiadomo, okazują się za wysokie. Co wtedy?

Starożytne kanony synodalne pokazują mnóstwo sytuacji, w których duchowny był usuwany ze stanowiska i wracał do grona wiernych świeckich, gdy okazywało się, że z jakiegoś powodu był niegodny swej funkcji. Synody podają, że usuwano – nieodwołalnie – za zaparcie się wiary, za pożyczanie na procent, za tolerowanie cudzołóstwa żony, za okazywanie pogardy stworzeniom boskim przez niejedzenie mięsa i niepicie wina w święta, za próbę zajęcia miejsca innego duchownego, za cudzołóstwo lub rozpustę, za sprawowanie eucharystii z heretykami wykluczonymi z Kościoła. Tzw. „Kanony Apostolskie”, zredagowane ostatecznie w IV w. i wielce szanowane, dodają do tych powodów jeszcze krzywoprzysięstwo, kradzież, poręczenie majątkowe, grę w kości, pijaństwo, jedzenie w gospodzie poza koniecznością związaną z podróżą, niedbałość o niższych duchownych, nieposzczenie w Wielkim Poście, poszczenie w niedzielę, nieprzyjęcie nawróconego grzesznika, rozpowszechnianie fałszywych pism, wejście do synagogi lub kościoła heretyków, symonię, udzielenie święceń poza swoją diecezją, zniewagę biskupa, cesarza lub nawet urzędnika, zabicie czy choćby zranienie kogoś w walce, bicie grzesznika, by wymusić na nim poprawę (za te same wykroczenia świeckich karano ekskomuniką, co niektórym wydawało się niesprawiedliwe).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...