Ksiądz się nie nadaje

Odejścia księży były, są i zapewne będą się wydarzać. Jak radził sobie z nimi Kościół pierwszych wieków? Tygodnik Powszechny, 15 czerwca 2008



Rzecz uzasadnił Bazyli Wielki w kanonach przyjętych na Soborze in Trullo (692 r.): duchowny winny grzechu powinien być ukarany złożeniem z urzędu, a nie ekskomuniką, gdyż za jedno przestępstwo powinna być jedna kara. Ponadto ekskomunika miała charakter czasowy i obowiązywała do czasu odbycia nałożonej pokuty, natomiast dymisja była nieodwołalna. Ekskomunika jako kara mniejsza od depozycji jest obecna jeszcze na Soborze Laterańskim III w 1179 r., w kontekście feudalnym: gdyby jakiś ksiądz przyjął kościół z rąk pana świeckiego, a nie od biskupa, ma być ekskomunikowany, a jeśli się będzie opierał – złożony z urzędu.

Równocześnie jednak pisano dużo o świętości ustanowienia duchownych, o godności, wielkości i wspaniałości. Tyle że pisano tak, by zachęcić do wytrwałości i osobistej świętości, a nie dla nauczania o niemożliwości utracenia tej godności.



Niepobożni biskupi


Jak widać, lista powodów, dla których odsuwano od służby duchownych wszelkich stopni, była długa. A jednak ją stosowano i kazano stosować. Po prostu: świętość Kościoła była dla ustanawiających przepisy tak ważną sprawą, że wszystko, co mogło tej świętości szkodzić, natychmiast eliminowano. Może tu leży przyczyna tego, że mało było duchownych, którzy sami podawali się do dymisji? Po prostu nie zdążyli, gdyż odsuwano ich natychmiast, gdy tylko zaczęły pojawiać się powody, dla których sami chcieliby zrezygnować. Warto jednak zauważyć, że usunięcie księdza było tożsame z uznaniem jego statusu świeckiego członka Kościoła z wszystkimi tego skutkami, bez dodatkowych kar czy zawieszeń.

Trudno określić, jak często wypadało takie sankcje stosować – nie zachowały się żadne statystyki. Można tylko spekulować, że częstotliwość powtarzania tych przepisów może wskazywać na taką konieczność, to znaczy zapewne często się zdarzało, że ludzie ustanowieni diakonami, prezbiterami lub biskupami szybko okazywali się tak czy owak niegodni.

Wiemy o tym z różnych źródeł, i to nie tylko z czasów dominacji Kościoła po IV w., ale i z wieków wcześniejszych. Bardzo surowy w tym względzie był Orygenes (ok. 186–253): komentując porządki, jakie Pan Jezus chciał zaprowadzić w Świątyni wyrzucając handlarzy, pisał: „Sądzę, że opowiadanie o sprzedających gołębie stosuje się do tych, którzy oddają Kościoły w ręce goniących za brudnym zyskiem, despotycznych, nieuczonych, niepobożnych biskupów, albo przełożonych gminy chrześcijańskiej, albo diakonów. (...) Nieraz można się dowiedzieć, że stosunki w społeczności uważanej za Kościół ulegają stopniowo takiej deprawacji, iż zgromadzenie zbierające się w imię Chrystusa niczym się nie różni od jaskini zbójców. (...) Diakoni zaś, którzy kościelnymi pieniędzmi nie zarządzają sprawiedliwie, lecz stale nimi obracają, nie wydając ich na cele uczciwe, lecz gromadząc sobie tzw. bogactwo i mienie, aby wzbogacić się z datków na rzecz ubogich, są owymi bankierami, których stoły z pieniędzmi wywrócił Jezus („Komentarz do Ewangelii wg św. Mateusza” XVI, 22; przeł. Katarzyna Augustyniak). Takie właśnie postępki, i im podobne, skłoniły Kościół do sformułowania kanonów, o jakich pisałem powyżej.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...