Celem militarnej akcji Moskwy jest obalenie prezydenta Saakaszwilego, podporządkowanie Gruzji i zmuszenie jej do rezygnacji z aspiracji euroatlantyckich. Tygodnik Powszechny, 17 sierpnia 2008
Putin znów kreśli na mapie Kaukazu nowe-stare linie stref wpływów. Rzuca wyzwanie USA i Europie. Mówi: imperium rosyjskie nie ścierpi NATO na dawnym terytorium ZSRR. Nie ścierpi euroatlantyckich aspiracji dawnych wasali. Nie ścierpi łamania rosyjskiego monopolu na kontrolę szlaków przesyłu ropy i gazu z Morza Kaspijskiego do Europy.
Narzędziem obrony rosyjskich interesów na Kaukazie jest armia, która „w celach humanitarnych” bombarduje Gruzję mimo apeli strony gruzińskiej o zawieszenie broni i negocjacje. Cel militarnej akcji Moskwy wydaje się klarowny: obalić prezydenta Micheila Saakaszwilego, podporządkować sobie Gruzję i zmusić ją do rezygnacji z aspiracji euroatlantyckich. Reakcje społeczności międzynarodowej są na razie miękkie. Nic nie wskazuje, że obywatele wolnego świata zechcą umierać za „kaukaski Gdańsk”.
Przez ostatnie kilkanaście lat Rosja konsekwentnie podtrzymywała nieokreślony status Osetii Południowej i Abchazji – dwóch autonomii, w czasach ZSRR funkcjonujących w ramach Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, które po rozpadzie „Sojuza” proklamowały niepodległość. Tej nie uznał nawet ich moskiewski patron i inspirator.
Po krwawych wojnach w obu prowincjach (dzięki wsparciu Moskwy separatyści obronili swe pozycje przed Tbilisi) proces pokojowy nadzorowany przez Moskwę faktycznie te konflikty „zamroził”. Ustrojona w szaty rozjemcy Rosja była de facto stroną tych konfliktów. Toteż nic dziwnego, że negocjacje pokojowe nie przynosiły latami postępów (ale właśnie o to Rosji chodziło). Gruzja, długo rządzona przez prezydenta Eduarda Szewardnadzego, nie miała sił ani woli, by stan ten zmienić.
Sytuacja zmieniła się po „Rewolucji Róż”, gdy nowa ekipa Saakaszwilego z determinacją zaczęła dążyć nie tylko do zreformowania pogrążonego w kryzysie kraju, ale do odzyskania kontroli nad zbuntowanymi prowincjami. Saakaszwili zabiegał o zainteresowanie problemem opinii międzynarodowej, występował z inicjatywami pokojowymi. Moskwa kwitowała to dyplomatycznym uśmiechem. Saakaszwili występował o rozszerzenie formatu rozmów o uregulowaniu statusu Osetii i Abchazji, nie bez racji twierdząc, że skład negocjatorów – Gruzja, Rosja, Osetia (Północna i Południowa) – jest zdominowany przez Moskwę i nie doprowadzi do porozumienia.
Zainteresowanie Zachodu, a szczególnie USA regionem kaukaskim rosło w związku z grą wokół surowców kaspijskich i tras ich przesyłu. Rosło też zniecierpliwienie Moskwy w miarę postępów Gruzji na drodze do integracji euroatlantyckiej. Utrata kontroli nad Gruzją oznaczałaby dla Rosji utratę kontroli nad całym Kaukazem Południowym. A w konsekwencji – nad surowcami kaspijskimi.
Kroplą, która przepełniła puchar, była dla Moskwy deklaracja Gruzji o chęci wejścia do NATO. Na kwietniowym szczycie Sojuszu w Bukareszcie – pod naciskiem Rosji i przy wstrzemięźliwej postawie Niemiec i Francji – odroczono do grudnia kwestię przyznania Gruzji i Ukrainie tzw. MAP-u, czyli „Planu dla członkostwa”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.