W katolickich mediach o tej książce cicho. Trudno się dziwić, skoro wybitny kardynał, a podczas ostatniego konklawe poważny kandydat na Stolicę Apostolską, prezentuje poglądy całkiem inne niż poglądy samego Papieża. Tygodnik Powszechny, 4-11 stycznia 2009
Wiele osób oddaliło się od Kościoła. Wynikła z tego poważna szkoda”. Tłumaczy jednak motywy Pawła VI, którego dobrze znał i cenił: „Przez encyklikę chciał wyrazić szacunek dla życia ludzkiego. Przyjaciołom wyjaśniał swój zamysł, posługując się takim porównaniem: nie należy kłamać, ale niekiedy nie można postąpić inaczej; czasem trzeba ukryć prawdę albo nie można uniknąć powiedzenia nieprawdy.
Do moralistów należy określić, gdzie zaczyna się grzech, zwłaszcza w przypadkach, w których istnieje największa powinność, przekazania życia”. Encyklika – zdaniem Martiniego – słusznie pokazała różne aspekty seksualności. „Dziś jednak mamy na te sprawy szersze spojrzenie”.
Kardynał nie spodziewa się, że – jak sugeruje rozmówca – Papież odwoła nauczanie zawarte w „Humanae vitae”, ale ma nadzieję, że ogłosi nową encyklikę, która będzie pozytywną kontynuacją tamtej. To pozytywne podejście widzi w tym, że decydującą rolę zostawi się temu, kto kocha.
Całe zagadnienie jednak umieszcza w kontekście miłości, która „daje życie”. Zdanie Jezusa: „Kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z Mego powodu, znajdzie je” – jest jednym z często powracających na stronicach tej książki.
O czym marzy dla Kościoła? Odpowiedź starego kardynała jest przejmująca. Mówi: „Kiedyś miałem marzenia o Kościele. Marzył mi się Kościół, który postępuje swoją drogą w ubóstwie i pokorze, Kościół, który nie zależy od potęg tego świata.
Marzyłem, że zniknie nieufność. Marzyłem o Kościele, który daje przestrzeń osobom zdolnym do myślenia w sposób otwarty. O Kościele, który daje odwagę tym przede wszystkim, którzy czują się mali albo grzeszni. Marzyłem o Kościele młodym. Dziś już nie mam tych marzeń. Kiedy osiągnąłem 75 lat, postanowiłem się za Kościół modlić”.
To bynajmniej nie są słowa zwątpienia. Ten obszerny fragment rozmowy kończy się wezwaniem do młodych: „Bądźcie odważni. Ryzykujcie coś, ryzykujcie życie, bo kto chce zachować swoje życie, straci je... Kocham małe słowo: Amen, które w czterech znakach zamyka całą naszą wiarę i modlitwę. Pochodzi z hebrajskiego i znaczy mniej więcej: ufam, wierzę, mam pewność”.
Kard. Martini nie jest więc pesymistą, ale ma świadomość wyzwań naszego czasu. Komentując nie bez ironii wypowiedź jakiegoś biskupa zza żelaznej kurtyny (czyżby z Polski?), który dziękując za pomoc mediolańskiego Caritasu dodał, że jego Kościół, z pełnymi świątyniami i oblężonymi konfesjonałami, nie zamierza importować zachodniej niemoralności, snuje taką refleksję: „Obawiam się, że także mój kolega biskup ze wschodu będzie musiał porzucić postawę obronną i zacząć szukać nowych idei”.
***
Na czwartej stronie okładki włoskiego wydania „Nocnych rozmów...” umieszczono zdjęcie rozmówców. Mrok. Kardynał: w niebieskiej koszuli z rozpiętym kołnierzykiem, w swetrze zapinanym na zamek błyskawiczny, z plikiem papierów w ręku, skupiony, ze wzrokiem spuszczonym.
Ojciec Georg: ciemna, chyba księżowska koszula rozpięta pod szyją, szpakowata broda, lekkie wychylenie ku rozmówcy i skupiony wzrok utkwiony w przestrzeń. Niżej cytat ze wstępu do książki: „Noc to chwila ciemności, wyobraźni i wyostrzonej wrażliwości. Jeśli, jak ktoś powiedział, kresem nocy jest początek dnia, te rozmowy w Jerozolimie, w miejscu, w którym się rozpoczęła historia chrześcijan, są także rozmowami o drogach wiary w tych czasach niepewności”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.