W czasach, gdy zamiast mięsa można zjeść krewetki po śródziemnomorsku, coraz trudniej zrozumieć sens postu. Ale czy post musi mieć w ogóle cel? Tygodnik Powszechny, 1 marca 2009
Post jako trwoga
Kiedy Przemek Dul, 34-letni właściciel firmy z Krakowa, fan Mistrza Eckharta i pierwszych anachoretów chrześcijańskich, wyruszył rok temu na swoją prywatną pustynię, ważył 115 kg i był w nie najlepszej kondycji psychicznej. Czterdzieści dni nie przyjmował żadnych pokarmów stałych. Tylko soki, woda, maślanka. Czasem wino czy piwo.
Chęć powrotu do formy fizycznej, nawrócenia i przezwyciężenia depresji splotły się w ostateczną decyzję. – Post pozytywnie dotknął każdej z tych sfer. Na płaszczyźnie duchowej chodziło w nim o trwogę – opowiada. – Wychodzisz na pustynię, czyli zawieszasz swoje przyzwyczajenia, podważasz to, co wydaje się być niezbywalnym elementem twojej tożsamości. W poście nie tyle chodzi o oczyszczenie czy wynagrodzenie za grzechy, co o doświadczenie bojaźni Bożej, która wypełnia serce, gdy wyrzucimy z niego choć na chwilę bożki, z którymi identyfikujemy się na co dzień.
Również o. Szeliga przestrzega przed rozumieniem postu wyłącznie jako sposobu na zmianę codziennego menu czy codziennych przyzwyczajeń. – Bardzo wielu ludzi narzuca sobie post w sensie dyscypliny: sportowcy, naukowcy czy ktokolwiek, kto chce coś w życiu osiągnąć. Ale do postu trzeba podejść też w sposób teologiczny: wtedy zależy nam na Panu Bogu, na tym, żeby prawdziwie realizować Ewangelię, naprawdę naśladować Jezusa. Sama Ewangelia mówi, że ta droga nie jest łatwa i że z pewnych rzeczy trzeba rezygnować, wyrzekać się ich. A na pewno nałożyć na siebie dyscyplinę i ograniczenie.
Jasińska: – Rzeczywiście, często zdarza się, że rezygnujemy z czegoś po to, żeby ostatecznie zyskać coś materialnego. A z drugiej strony wielu ludzi, którzy podejmują wysiłki dla zbawienia, zaczyna to zbawienie traktować jak towar. Produkt, który chcą zdobyć.
– Post można zmarnować – mówi przeor kamedułów – gdy poszczący postawi sobie zły cel. Dziś wielu ludzi wierzy w rozmaite formy oczyszczenia i poszczą, by to osiągnąć. Oczyszczenie organizmu czy odchudzanie nie musi być złe, ale też nie zawsze musi być dobre. Często wynika to z niezrozumienia postu i ograniczania go tylko do „menu”. Poza tym, chrześcijanin ma w życiu zrealizować wolę Bożą. Jezus widział, że w danym momencie właściwsze niż post będzie pójście na ucztę, by spotkać się z konkretnym człowiekiem, porozmawiać z nim. Podobnie jest w naszym życiu: niejednokrotnie ważniejsze jest, by ktoś solidnie wykonał swoje obowiązki. A ich dobre wykonanie może wymagać choćby wyspania się i pożywienia, żeby nie padać z nóg.
Post bez sensu
Rok wcześniej „Wiosna Kościoła” również wyszła na ulice. Ks. Stryczek postawił na chodniku stepper i zaczął na nim ćwiczyć, zapraszając przechodniów do treningu. Opowiadał przy tym, że początek postu to idealny moment do rozpoczęcia ćwiczeń duchowych, bez których nie ma mowy o pełnym życiu duchowym. W tym samym czasie studenci ruszyli do codziennych zajęć, niosąc duże krzyże z brzozy.
Ksenia: – Akurat miałam kolokwium, przyszło dużo ludzi. Stałam sama przed salą, reszta zbiła się w krąg i komentowała głośno, że chyba zwariowałam. Nikt nie podszedł zapytać, po co mi ten krzyż. Ale nie mam żalu – zamieszanie to idealny bodziec, działo się coś, czego nie przewidzieli, może ktoś zastanowił się później, po co ta akcja.
Ala: – Ja poszłam przerażona na wykład, chyba ze sto osób siedziało w sali. Na mój widok na chwilę umilkli, a potem wybuchnęli gromkim śmiechem. Tego śmiechu nie zapomnę nigdy.
Ksenia: – A czy post musi mieć w ogóle cel? To ciekawe. Zakochani często robią dla siebie szalone rzeczy. On przepływa rzekę wpław, żeby pokazać, jak ją kocha. Niby bez sensu, ale jaki mocny przekaz. Czasem wystarczy symbol, że robię to dla Boga.
Być może z tej przyczyny, na tydzień przed niedzielą wielkanocną studenci z Podgórza pójdą z ekstremalną drogą krzyżową. 40-kilometrowy dystans z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej chcą pokonać nocą, niezależnie od pogody.
Niekoniecznie po to, by coś zdobyć lub wygrać. Wystarczy prawdziwy wysiłek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.