Kapłanem jest ten, kto pomaga bliźnim podtrzymywać wiarę w sens wszystkiego, co jest – zwłaszcza wiarę w sens niepojętego i gorszącego faktu, jakim jest istnienie zła. Tygodnik Powszechny, 2 sierpnia 2009
Pogoda dla bogaczy
Cláudio kard. Hummes, autor listu na Rok Prezbitera, bo taka nazwa pewnie byłaby właściwsza, pisze: „Ten Rok umożliwia nam także snuć intensywną, pogłębioną refleksję na temat kapłańskiej tożsamości (...). Dlatego też pragniemy zainspirować do organizowania wykładów, konferencji, naukowych seminariów czy teologicznych sympozjów”. Jak również: „Powinien być to także Rok, w którym poznane będą okoliczności i warunki, w których żyją nasi kapłani. Zdarza się, że żyją oni w warunkach głębokiej biedy, co staje się dla nas wezwaniem do troski o ich egzystencję i wsparcie ich materialnymi środkami”.
To ważna uwaga. Kościół winien przyjrzeć się warunkom, w jakich żyją prezbiterzy, a pewnie diakoni i biskupi również. I nie chodzi zaraz o kraje Trzeciego Świata, ale o naszą ścianę wschodnią czy północno-zachodnią, gdzie dokonują się najgłębsze i najgwałtowniejsze przemiany ekonomiczno-kulturowe. Do historii przechodzi wiejska parafia, bo wieś się wyludnia.
Moja rodzinna parafia pięćdziesiąt lat temu liczyła ponad 4 tys. ludzi, dzisiaj nie wiem, czy półtora tysiąca. Podobnie dzieje się gdzie indziej, a mimo to parafia wciąż traktowana jest jako beneficjum, jako źródło utrzymania proboszcza, kościelnego, organisty, gospodyni, nie mówiąc o wikarym. Bywa, że proboszcz musi wspomagać finansowo uboższych parafian, boryka się z ogromnymi trudnościami materialnymi, ale z jeszcze większymi natury duchowej.
Tymczasem jego kolega z seminarium, będący proboszczem w mieście, ma się jak pączek w maśle. Kłopoty materialne go nie dotyczą, duchowo-psychiczne – przynajmniej tak niejednemu się zdaje – też. Doszło więc do tego, że w każdej diecezji, a i w zakonnych prowincjach również, parafie dzieli się na lepsze i gorsze, a ich jakość mierzy liczbą parafian, czyli w ostatecznym rozrachunku – sumą zbieraną co niedzielę na tacę. Taki stan rzeczy sprawia, że trwa nieustanna cicha walka o te lepsze parafie, czyli o awans. A ponieważ o tym decyduje ostatecznie biskup, więc nic dziwnego, że jakaś część prezbiterów czuje się poszkodowana.
Potrzebna jest głębsza przebudowa instytucji Kościoła. Dlatego sądzę, że po Roku Prezbitera dobrze byłoby ogłosić Rok Biskupów – bo do nich należy troska o prezbiterów i diakonów. Pewnie przydałby się Kościołowi również rok diakonów i wreszcie rok – już nie wiem, jak go nazwać – poświęcony namysłowi nad kapłaństwem powszechnym, względem którego kapłaństwo biskupów, prezbiterów i diakonów ma charakter służebny.
***
I na koniec rzecz wcale niebagatelna. Św. Faustyna Kowalska mówi: „Pragnęłabym się stać kapłanem, mówiłabym nieustannie o miłosierdziu Twoim duszom grzesznym, pogrążonym w rozpaczy”. Może więc kapłaństwo wszelkie, chrześcijańskie i niechrześcijańskie, jest po to, by spełniały się marzenia, zwłaszcza te szaleńcze czy wprost niedorzeczne?
Ks. Wacław Oszajca (ur. 1947) jest jezuitą, poetą i publicystą, wykładowcą na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” i w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.