Tańczyć poza korowodem

Wreszcie będę mógł robić to, czego zawsze pragnąłem. Ja się urodziłem dla teorii. Nigdy nie byłem ani wikarym, ani proboszczem, dlatego nie mogłem być szczęśliwym biskupem. Tygodnik Powszechny, 6 września 2009


Chciałbym usłyszeć, że jednak Księdzu Arcybiskupowi trochę żal... Jest Ksiądz jednym z tych biskupów, którzy zdobyli sobie ogromną sympatię i uznanie. Odnoszę wrażenie, że nawet opolscy księża są dumni ze swojego biskupa.

Są też tacy, którzy się odnoszą do mnie bardzo krytycznie i do końca tacy pozostaną. Tak musi być. Wszystkim się nie dogodzi. Zawsze miałem wizję paschalną kapłaństwa, a potem dopiero posługi biskupiej. Krzyż jest drogowskazem ku Wielkanocy. Przecież na Golgocie się nie mieszka. Nie da się nie przejść obok Golgoty, ale jeśli się tam zatrzymamy, to po to, by się oprzeć o Krzyż, nabrać sił i iść dalej w kierunku Wielkanocy.

Więc teraz się rozpoczyna dalszy marsz. Co będzie robił biskup opolski – emeryt?

Przeniosę się do Kamienia Śląskiego. Moja biblioteka już tam jest. Myślałem, że to tylko 20 tys. tomów, a okazało się, że ponad 25 tys. Są tam też roczniki 37 zagranicznych czasopism, które zbieram od 32 lat. Nie brak ani jednego numeru. Będziemy więc mieli autentyczną bibliotekę teologiczno-filozoficzną. Zamek w Kamieniu to obecnie Centrum Kultury i Nauki Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego. Tam będę mieszkał, w skrzydle sanatoryjnym.

Sanatoryjnym?

Tak, obok zamku działa sanatorium wodolecznictwa według metody ks. Sebastiana Kneippa. Przez 32 lata w czasie wakacji zastępowałem kapelana w pierwszym założonym przez ks. Kneippa sanatorium. Przy tej okazji korzystałem ze wszystkich leczniczych zabiegów. Ta metoda mnie zachwyciła. Nie trzeba niczego więcej niż czystej wody. Zamek nabyliśmy za symboliczną złotówkę. Był spalony przez Rosjan i wzięliśmy go ze względu na pietyzm dla pamięci św. Jacka, który tam się urodził. Kaplica jest w pokoju, w którym przyszedł na świat.

Warunkiem nabycia na tak korzystnych warunkach było przywrócenie zamkowi historycznego wyglądu z zewnątrz. Wnętrze mogliśmy dostosować do naszych potrzeb. Tylko sala balowa i kaplica miały być zrekonstruowane.

Tam zamieszkam i każdego dnia rano, po śniadaniu, przez park przejdę do roboty, do biblioteki. Wreszcie będę mógł robić to, czegom się uczył, czego zawsze pragnąłem. Nie będę miał już tych wszystkich obciążeń czysto praktycznych. Ja się urodziłem dla teorii. Nie pchałem się na studia, ale biskup bardzo wcześnie mnie na nie posłał. Nigdy nie byłem ani wikarym, ani proboszczem. Dlatego też nie mogłem być szczęśliwym biskupem.

Chyba jednak przez jakiś czas administratorem parafii.

To tylko raz, w czasie ferii zimowych. No i musiałem chodzić po kolędzie, tylko tego mi brakowało! Praktyczne rzeczy zawsze mnie męczyły, a jako biskup musiałem się w nie angażować. Gdzie tylko było można, tom się dzielił. Staraliśmy się razem z wiernymi wychodzić sobie naprzeciw, nie komplikując spraw, żeby było najnormalniej. Tak samo w kurii. Nikt nie musi pytać o zezwolenie na spotkanie. Przychodzi na portiernię, pyta, czy jest biskup. Jeśli jest, to wchodzi, ustawia się w kolejce. Nie miałem sekretarza ani kapelana. I to się udało przez całe 32 lata.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...