Program na życie

Zdecydował, że będzie święty. Rodzina i przyjaciele uważają, że postanowienie spełnił, choć nie umarł męczeńską śmiercią, nie napisał traktatu teologicznego, nie założył dzieła miłosierdzia. Tygodnik Powszechny, 13 września 2009


Praktykowanie codzienności

Wiele lat później, tuż przed kolejną rocznicą śmierci ojca, Maria rodzi syna. Dziecko jest ciężko chore, żyje pięć dni. Więcej dzieci mieć nie mogą i razem z mężem adoptują dwóch chłopców.

Maria: – Mimo wszystkich moich utrat jestem szczęśliwa. Mogę tak powiedzieć, bo mam wszystko, co potrzebne do szczęścia: mamę, kochającego męża, udane dzieci, dobrą pracę, przyjaciół. Niczego mi nie brakuje. Jako osoba 50-letnia mogę powiedzieć, że tato czuwa nade mną w podstawowych życiowych wyborach.­

Danuta: – Nie czuję się szczęśliwa, prędzej pogodzona. Jakieś fragmenty szczęścia są mi dostępne, gdy obserwuję Marysię i jej rodzinę. Ale sama często czuję jego brak i żal. Nie wgłębiam się w to ani tego nie pielęgnuję – w żadnym wypadku – po prostu stwierdzam fakt.

Pod oknem ascetycznie umeblowanego pokoju stoi fortepian, na którym kiedyś uczyły się grać Marysia i Kasia. Na ścianie trzy zdjęcia w ramkach: męża i dwójki dzieci. W trzech pokojach z kuchnią na piętrze niewysokiego domu niedaleko Wzgórza Lasoty w Podgórzu toczyło się przeciętne życie. Wczesne wstawanie, wyprawianie dzieci do szkoły, płacenie rachunków, obieranie ziemniaków, pranie i sprzątanie, pisanie wykładów o sprężaniu zbiorników, rozmowy z Danutą... Na mistykę św. Jana od Krzyża czasu było niewiele. Czy tak się praktykuje heroiczność cnót, o którą pytają kurialni urzędnicy prowadzący proces kandydata na ołtarze?

Danuta skończyła 80 lat. Szczegółami z życia męża dzieli się niechętnie. Życie nie jest na pokaz. Heroiczność cnót? Może chodzi o pasję robienia wszystkiego dobrze? Albo nie: chodzi o to, by starać się zrozumieć innych i pomagać im, czy proszą o radę, czy o rozmowę, czy po prostu tylko o to, by z nimi być.

Danuta: – To chyba jest najtrudniejsze: do końca doprowadzić każdą sprawę, bez względu na to, ile by to kosztowało czasu, wysiłku, cierpliwości. Trudu, po prostu.

Maria przekroczyła pięćdziesiątkę. Przez lata borykała się z piętnem „tej, co ocalała”. Nie zadaje ojcu retorycznych pytań: „co byś zrobił na moim miejscu?”. Nie uważa, że ocalała po to, by pamięć o nim nie zaginęła. Heroiczność cnót to dla niej praktykowanie codzienności, ale tak, żeby być i punktualnym, i lojalnym, i cierpliwym, i umieć sprawiedliwie dzielić czas między pracę, męża, dzieci, przyjaciół. A jeszcze w tym kieracie znaleźć miejsce na miłość bliźniego.

Maria: – Od dwóch miesięcy nie potrafię zadzwonić do pani, o której wiem, że jest chora terminalnie. To takie nic, prawda? Nie chodzi o to, by od razu oddać nerkę, a jedynie o to, by wybrać numer w komórce i porozmawiać. Tato znalazłby ten czas. Dla niego bycie dla innych to nie był żaden problem – to miał opanowane do perfekcji. Chyba o to chodzi w świętości. Można przecież zapytać: co w życiu tego człowieka było takie nadzwyczajne? Odpowiadam: nic, ale też: spróbujcie i zobaczcie.

*****

Korzystałam ze wspomnień o Jerzym Ciesielskim kard. Karola Wojtyły z 1970 r. i Jana Babeckiego z 1980 r., opublikowanych na łamach „TP”, oraz wspomnień przyjaciół i współpracowników zamieszczonych w miesięczniku „Źródło” w 2005 r.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...