W ostatecznym rozrachunku świat jest przeciwko człowiekowi. Tej prawdy nigdzie nie widać bardziej niż na Śląsku. Choćby w relacjach z miejsc górniczych tragedii, gdzie powtarza się wciąż, że „górnicy to twardy naród”, a ci, którzy ledwie uszli z życiem, mówią, że jutro zjadą znowu na dół. Tygodnik Powszechny, 27 września 2009
3
W bardzo ciekawym Muzeum Historii Katowic znajduję serię pocztówek ze schyłku XIX w. Na jednej z nich, wydanej we Wrocławiu, Katowice przedstawiają się w stereotypowym mieszczańskim wystroju, a do ich odwiedzenia zaprasza figura będąca skrzyżowaniem arlekina i arystokraty w pasterskim przebraniu. Miasto jako wytwór fantazji mieszczucha. Ale już następna karta mówi o zupełnie innym mieście i innym rodzaju życia: znikają kamienice, pojawiają się dymiące kominy, dwóch górników i pozdrowienie powtarzane wielokrotnie jak zaklęcie: „Glück auf!”, „Szczęść Boże!”.
Mimo całej techniki z jej usprawniającymi pracę maszynami, mimo nowych wynalazków, wciąż świat tej pracy okazuje swoje nie-ludzkie oblicze, nie do ujarzmienia przez żadną technikę. Pojawia się zatem pytanie: co czynić w sytuacji, gdy rzeczywistość materialna jest domeną doświadczenia, którym człowiek próbuje radzić sobie z jej przypadkowym charakterem, a instrumentalna racjonalność oferująca coraz szerszą domenę maszyn i urządzeń okazuje się zawodna?
Odpowiedź mogłaby brzmieć następująco: człowiek i społeczność podejmują swoje zadania wynikające z ich zobowiązań i czynią to z odwagą, ale nie opuszcza ich poczucie pewnej bojaźni tak fundamentalnej, że moglibyśmy nazwać ją bojaźnią i drżeniem. Stąd owo „Szczęść Boże!”, będące tyleż wynikiem owej bojaźni, co próbą jej „odczynienia”: tylko coś, co jest poza człowiekiem, może nam pomóc przetrwać w kręgu, w którym dokonania racjonalnego rozumu raz po raz muszą ukorzyć się przed nieujarzmioną siłą materialnego istnienia, niezważającą na człowieka.
21 marca 1954 r. w kopalni Barbara-Wyzwolenie w Chorzowie pożar zabija co najmniej 80 pracujących pod ziemią.
4
Oto fragment życia kopalnianego, który górnik Edward Jeleń zapisał w 1930 r. w swym dzienniku: „Szedłem powoli za kolegami (...). Wołali mnie jednak, by im pomóc tę kapę [stropnicę – T.S.] założyć. Oni trzymali ją na drabinach, a ja miałem ją stemplem podeprzeć. Ostrzegali mnie, bym uważał, bo jedna Feszta [strop – T.S.] bardzo trzeszczała. Ledwo na nią spojrzałem, cała spadła i przywaliła mnie. Koledzy to zobaczyli, zaczęli wrzeszczeć: »Jezus, Jezus, Eduś zawalony«. Zeskoczyli z drabin, pomogli mi się wydostać, posadzili mnie i zemdlałem (...). Z tyłu byłem tak poraniony, że gdzie rękę wkładałem, wszędzie była krew”.
Od tego czasu zmieniła się technika wydobycia, ale nie zmieniła się w niczym istota rzeczy: mimo wszelkiego ludzkiego ładu i porządku, w ostatecznym rozrachunku świat jest przeciwko człowiekowi. Nigdzie bardziej niż tutaj, na Śląsku, nie można dostrzec tej prawdy. Choćby w dziennikarskich relacjach z miejsc górniczych tragedii, gdzie powtarza się wciąż, że „górnicy to twardy naród”, a ci, którzy ledwie uszli z życiem z miejsca śmiertelnego zagrożenia, mówią, że jutro zjadą znowu na dół, bo „taki zawód”.
28 sierpnia 1958 r. pożar zabija 72 górników w kopalni Makoszowy.
5
Nie znaczy to, że świat jest uważany tutaj za wroga. Wprost przeciwnie – trudno o miejsce, w którym tyle wagi przykładano by do drobnych uroków życia, bowiem każdy powrót do domu jest powodem do cichego święta. Następna karta z serii pocztówek w Muzeum Katowic przedstawia górnika wracającego z kopalni, a na jego powitanie wybiega córka – każdy powrót to święto, bowiem każdy dzień to ryzyko. Mówią o tym kolejne wizerunki: ten przedstawiający zalanie chodnika i próbę ucieczki, i ten, gdzie mowa o „ostatniej szychcie”, a anonimowy artysta przedstawił ciało górnika, któremu niepisany był szczęśliwy powrót. Człowiek jest wobec losu samotny, ale – co wszechobecne w tej kulturze – nie jest nigdy sam. W dzienniku Jelenia raz po raz odkrywamy przykłady górniczej solidarności: „Koledzy pomogli mi się wydostać” – pisze górnik.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.