Pierwszym warunkiem dialogu wychowawczego jest to, że rodzice mają czas dla dzieci, gdyż powinnością rodziców jest okazywanie miłości. Jeśli - mimo zmęczenia - rozmawiają ze swymi dziećmi o marzeniach, problemach, lękach, to potwierdzają, że dzieci są dla nich cenne. Don BOSCO, 2/2008
Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że zabiera im to poczucie bezpieczeństwa. Przecież to zadaniem rodziców jest obserwować zachowania dziecka, oceniać, wspierać to, co w tym zachowaniu dobre, komentować, to co groźne i stanowczo zakazywać tego, co złe.
A o czym nie rozmawiać z dziećmi?
Jedynym tematem wyłączonym z rozmowy z dziećmi powinny być sprawy dotyczące rodziców i ich problemów małżeńskich. Rodzice nie powinni obciążać swymi problemami zwłaszcza małych dzieci. Powinni natomiast podejmować dosłownie wszystkie tematy, które poruszają dzieci. Mądrość rodziców polega na tym, by dobierać takie aspekty i argumenty, by przez rozmowę uczyć dziecko myśleć i kochać. Może ono zapytać i o seks, i o pijanego nauczyciela czy księdza. Na każde pytanie dziecka można mądrze odpowiedzieć. Czasem nie powinno się czekać na pytanie, ale samemu inicjować rozmowę o ważnych sprawach.
Najtrudniejsze rozmowy dotyczą pewnie seksualności?
Mądry wychowawca skupia się na więziach i dopiero w tym kontekście mówi czym jest seksualność. Warto dzieciom i młodzieży mówić z fascynacją o miłości i bliskości, z zachwytem o małżeństwie. Warto krótkimi syntezami prowokować do krytycznego myślenia, np. wyjaśniać, że feminizm proponuje walkę między kobietami a mężczyznami, aktywiści gejowscy proponują izolację, a Bóg proponuje wzajemną miłość. O więziach, miłości, rodzinie można mówić nawet do trzylatka. O seksualności wtedy, gdy dzieci pytają lub gdy prowokują nas do rozmowy swymi zachowaniami. Jeśli pyta nas siedmiolatek, to nie interesują go szczegółowe odpowiedzi. W tym wieku dzieci nie odczuwają jeszcze popędu i wystarczy wyjaśnić, że seks to bycie blisko siebie kobiety i mężczyzny.
Nastolatkom takie tłumaczenie chyba już nie wystarczy…
Gdy nastoletnie dzieci pytają o seksualność, zwłaszcza gdy próbują odrywać seksualność od norm moralnych, wtedy warto stanowczo – choć spokojnie – demaskować zagrożenia. Trzeba wyjaśniać, że seksualnością można siebie i innych strasznie poranić i skrzywdzić. Jeden z ojców opowiedział mi, że gdy zobaczył, iż córka czyta demoralizujące pismo dla młodzieży, to poprosił, by jeden z artykułów przeczytała na głos. Ona – czytając – coraz bardziej się czerwieniła. Wtedy tato zapytał: „Córeczko, czy interesują ciebie takie teksy? Przecież ty jesteś królewną! Przecież ty nie szukasz kogoś, kto cię będzie pożądał, lecz kogoś, kto cię pokocha”. To wystarczyło, by córka zrozumiała, że ma większe aspiracje niż podpowiada jej owo prymitywne pismo.