Ten, kto występuje w obronie wartości katolickich i w imieniu ludu, niekoniecznie jest populistą. Staje się nim natomiast ten, kto w imię wartości katolickich kreuje wroga i w obronie uciśnionego ludu manipuluje jego strachem i używa do tego narzędzi politycznych. Znak, 9/2008
Odnosi się więc populizm do pewnej szczególnej, w swej istocie manichejskiej, relacji między ludem a elitą, relacji „my” i „oni”, którą trafnie zdefiniował Cas Mudde. Przedstawił on populizm jako ideologię, która „uważa, że społeczeństwo jest ostatecznie podzielone na dwie homogeniczne i antagonistyczne grupy: na »prostych ludzi« i »skorumpowane elity«, z czego ma wynikać, że polityka powinna być wyrazem woli ludu” [7]. Można polemizować z autorem, czy populizm jest rzeczywiście ideologią: on sam podkreśla, że należy traktować go jako słabą/ogólną (thin) ideologię, co ułatwia mniej lub bardziej oportunistyczne łączenie populizmu z innymi ideologiami [8]. Tak scharakteryzowany populizm staje się raczej strategią w ramach ideologii. Wartość powyższej definicji polega głównie na tym, że wskazuje ona na istotę fenomenu, który w swym założeniu opiera się na szczególnym rozłamie pomiędzy ludem o wyjątkowym, wręcz nadprzyrodzonym znaczeniu a zdeprawowanymi elitami, w oczach populistów utożsamianymi poniekąd z nieczystymi siłami. Ten dychotomiczny podział pomiędzy dobrem a złem, który stanowi ideologiczny kręgosłup populizmu, ma bardzo konkretne polityczne implikacje. Populizm potrzebuje wroga, ażeby istnieć.
Jeśli chcemy pokusić się o pełniejsze wyjaśnienie populizmu, a w szczególności jeśli chcemy zrozumieć jego konkretne przejawy, należy rozszerzyć analizę o dwa ważne aspekty, bez których populizm nie ma racji bytu. Chodzi tu o populistyczną retorykę jako główne narzędzie przekazu społecznego i o rolę populistycznego przywódcy, który wyśmienicie posługuje się taką retoryką na drodze do osiągnięcia politycznych celów.
Główny wątek populistycznych ataków skierowanych przeciwko elitom politycznym to nieodzowne oskarżanie elit o nadużywanie uprzywilejowanej pozycji zamiast odpowiedzialnego występowania w interesie wyborców. Sformułowania tego rodzaju budowane są na przekonaniu o konspiracji elit przeciwko ludowi [9]. Populistom pomaga w tym odwoływanie się do prostych reguł pochodzących z powszechnych mądrości ludowych. Ich retoryka często odnosi się do lokalnych tradycji i kultur, stając tym samym w opozycji do kosmopolitycznej kultury elit, co z kolei kreuje symbiotyczną relację pomiędzy populizmem a nacjonalizmem. W takiej postaci populizm często ulega radykalizacji, co w pewnych okolicznościach może prowadzić do fundamentalizmu.
Warto zauważyć, iż charakterystyczny dla populistów element retoryki, polegający na schlebianiu ludowi i składaniu pustych obietnic w celu uzyskania popularności, jest współcześnie częstą praktyką gry politycznej wielu partii. Nie oznacza to jednak, że wszystkie te partie są populistyczne1 [10]. Nie chodzi bowiem w populizmie jedynie o puste obietnice, ale o ten szczególny obraz świata kreowanego przez populistów, gdzie prości ludzie są krzywdzeni przez dominujące elity. Zręczne wychwytywanie obaw ludu i ich stronnicza werbalizacja toruje populistom drogę do składania obietnic pomocy. Populista jest tym, który niesie ratunek przed niebezpieczeństwem, niekoniecznie jednak jest to niebezpieczeństwo realne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.