Samek i Wikingowie z Puszczy Niepołomickiej

Region żywiecki był wówczas opanowany przez endecję. Poglądy antysemickie szerzyły się za pośrednictwem bractw hallerczykowskich. Z racji ciężkiej sytuacji miejscowej ludności znajdowały podatny grunt: głoszono, że jedną z przyczyn biedy są Żydzi. Znak, 12/2009



Rena z getta bocheńskiego

Pewnego razu, a było to w 1942 albo 1943 roku, Szmul zaprowadził pana Władysława do getta w Bochni. Zapewnił go, iż przekupił pewnych ludzi i może po getcie poruszać się w miarę swobodnie. Na miejscu pan Władysław zobaczył Renę Kranz, Żydówkę, która była w nim zakochana, gdy wspólnie chodzili do liceum. Jej uczucie było tak silne, że jeździła z nim do Częstochowy na Jasną Górę i co niedziela, wspólnie z harcerzami niosącymi sztandar, odwiedzała kościół. „Rena, co ty tu robisz?!”, zapytał. „No, jestem…”, odpowiedziała. Pan Władysław zwrócił się do Szmula: „To jest moja koleżanka szkolna. Słuchaj, ty ją ratuj, ratuj. Bo ja jej nie mogę uratować, ty wiesz dlaczego. Mój dom jest zawalony wszystkim. Ja jej nie uratuję, bo już następnego dnia będzie koniec ze wszystkim. Ale ty możesz ją ratować, ty masz pieniądze…”. Szmul obiecał, że to zrobi.

W styczniu 1945 roku, po przejściu frontu, do Tarnówki zajechali saniami rodzice Samka. Podziękowali pięknie i szczęśliwi odebrali wspaniale wyglądającego chłopca. Wyjechali do Niemiec, skąd w 1947 roku przysłali zdjęcie z pozdrowieniami oraz list dziękczynny. Przez wiele lat po wojnie pan Władysław poszukiwał kontaktu z rodziną Knoblochów, nigdy jednak nie udało mu się ponownie nawiązać z nimi relacji. Dotarł do szczątkowych informacji o ich losie.

Przez jakiś czas przebywali we Włoszech, gdzie pozostała siostra Samka. Rodzice z synem wyjechali natomiast do Izraela, gdzie Samek prawdopodobnie zginął w czasie jednej z wojen, które nowo powstałe państwo toczyło z krajami arabskimi. Pan Władysław przypuszcza, że pobyt w Tarnówce w znaczący sposób wpłynął na formację młodego chłopca, który będąc świadkiem zagłady własnego narodu, zaznał pośród „Wikingów” atmosfery duchowego przygotowania do walki.

Pan Władysław nie mógł być obecny przy pożegnaniu Samka. Po wejściu Armii Czerwonej ukrywał się w okolicy, by uniknąć aresztowania. Tarnówka stała się bowiem miejscem najścia zorganizowanego przez Urząd Bezpieczeństwa z Bochni oraz akcji pacyfikacyjnej kierowanej przez NKWD, mającej na celu likwidację żołnierzy oddziału „Wiking”. Aresztowano wtedy około stu osób.

Pan Władysław przedostał się do Krakowa, gdzie nawiązał kontakt z byłą komórką legalizacyjną AK, od której uzyskał fałszywe dokumenty i akt urodzenia na nazwisko Stanisław Kozera. Wyjechał w okolice Jeleniej Góry, gdzie poznał swoją przyszłą żonę. W latach 50. osiedlili się w Łodzi. Tam pan Władysław ukończył studia hotelarskie i aż do lat 80. pełnił funkcję zastępcy dyrektora do spraw gastronomicznych w łódzkim hotelu Grand. Wtedy, w związku z działalnością jego syna w Solidarności, zmuszono go do przejścia na emeryturę.

Wówczas to dopiero ujawnił swoje prawdziwe nazwisko. .



Tekst powstał na podstawie wywiadu udzielonego autorowi w 2007 roku, opracowań historycznych, archiwum kwartalnika „Nad Sołą i Koszarawą”, zbiorów Muzeum AK w Krakowie oraz materiałów ze zbiorów Władysława Pawełka

WOJCIECH WENDLAND, historyk, doktorant na Uniwersytecie Łódzkim.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...