Ludzie, wpatrzeni z jednej strony we własny brzuch, a z drugiej spoglądający z kosmicznych wyżyn na Ziemię, nie mają ani czasu, ani ochoty zająć się swoim najbliższym otoczeniem, swoim środowiskiem, wspólnotą, w której żyją. Zeszyty Karmelitańskie, 3/2007
Kiedy nie ma powodzi, możemy oglądać reportaże obnażające bardziej powszechne rany społeczne. Pokazuje się nam ludzi, którzy za sam wygląd powinni otrzymać honorowy dyplom przemysłu spirytusowego, żyjących jak zwierzęta i obwiniających państwo za taki stan rzeczy. Sądząc z tych wypowiedzi i listów do redakcji gazet, większość Polaków podziela wiarę, że państwo powinno zadbać o jednostkowe szczęście każdego, uwalniając go całkowicie od jakiejkolwiek odpowiedzialności. Taka jest powszechna mentalność. Przywykło się mówić o postawie roszczeniowej, ale to jest fałsz. To współczesne, polskie i europejskie rozumienie demokracji i praw obywatelskich. Ludzie nie mają roszczeń – sądzą tylko, że im się należy. Jeśli się organizują, to przeciw zaniedbaniom władz państwowych w zrobieniu tego, do czego nie chce się im organizować samemu.
Nad XX wiekiem zaciążyły dwa mity: rasowo-narodowy i socjalny. Pierwszy doprowadził do nazistowskiego i faszystowskiego terroru państwowego. Drugi do terroru komunistycznego. W obu systemach podporządkowanych mitom ideał hordy zwyciężył nad ideałami przyrodzonych praw jednostki.
To, że mit socjalny przetrwał komunizm z jego zbrodniami, jest rezultatem interesów polityków, którzy dość cynicznie wykorzystują powierzchowne wrażenie ludzi, że jedni obywatele mają za wiele, a inni zbyt mało, udzielając rządzącym mandatu do niwelowania nierówności. Taki mandat niesłychanie powiększa zakres władzy rządzących, ponieważ mogą oni arbitralnie, za pomocą instrumentów fiskalnych i prawnych ingerować właściwie w każdy przejaw życia. Publicznego i prywatnego. W imię socjalnej metafizyki i zasady zawierania dobrowolnych umów – będącej źródłem nierówności – tworzy się nowy porządek społeczny. Jest on regulowany w najdrobniejszych szczegółach przez państwo. Ideologia ta zwalcza więzy społeczne wywodzące się z tradycji naszego kręgu cywilizacyjnego, wspiera natomiast roszczenia indywiduum wobec zbiorowości. Justitia commutativa zastępowana jest przez justitia distributiva, dzięki której elity polityczne rozstrzygają o granicach dochodów netto każdego z nas, a także o granicach swobody zawierania kontraktów. Skutki tego opisał jeszcze w początkach ubiegłego wieku Szwajcar, autor Adolfa, Benjamin Constant: Ludzie, zatraceni w przeciwnym naturze osamotnieniu, wyobcowani z miejsca swego urodzenia, bez korzeni w przeszłości, żyjący tylko w powierzchownej teraźniejszości i, podobni atomom, rozrzuceni na nieskończonej i zniwelowanej przestrzeni, uwalniają się od swej Ojczyzny, której nigdzie nie widzą i która jako całość jest im obojętna, ponieważ nie czują miłości do żadnej z jej części.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.