Ekstaza jest nieodłącznym atrybutem miłości. Jeżeli człowiek kogoś kocha, wychodzi ku tej osobie. Wsłuchuje się w nią - stara się odczytać jej myśli, pragnienia i dać jej wszystko to, co mogłoby ją uszczęśliwić. Aby to było możliwe, musi jednak sam się wyciszyć, ograniczyć, „wyjść poza siebie". List, 5/2008
Ekstazy Boga doświadczamy także na każdej Mszy św. W Eucharystii Zmartwychwstały wychodzi ku nam i wydaje się cały w nasze ręce, daje nam swoje Ciało i swoją Krew, bo chce nas w tę niezwykłą relację Trójcy Świętej włączyć. Jest to również zaproszenie do tego, abym także ja sam zdobył się na przekroczenie siebie i zwrócił się ku innym ludziom. Komunia św. jest bowiem zjednoczeniem nie tylko z Jezusem, ale też z moim wrogiem, który stoi za filarem i także ją przyjmuje. To wezwanie do ekstazy, by to, co dokonało się w sakramencie, stało się prawdą także w moim życiu.
Człowiek stworzony na obraz Boga, który jest Miłością, i zaproszony do udziału w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej, nosi w sobie ogromne pragnienie ekstazy. Bóg chce, abyśmy je realizowali. Daje nam obietnicę zmartwychwstania, które jest przekroczeniem człowieczeństwa i ograniczeń doczesnego ciała. Będziemy mieć ciało materialne, a jednocześnie przebóstwione, przy zachowaniu osobowej, jednostkowej tożsamości. Nie ma większej ekstazy. Daje nam też doświadczać przedsmaku tego stanu w naszej codzienności. Jest w nas niejako wpisane pragnienie wychodzenia poza siebie i próbujemy je spełniać na wiele sposobów. Dlaczego na przykład mężczyźni uwielbiają filmy akcji? Przenoszą ich one w świat przygody i męstwa, o którym marzą. Ekstatycznym doświadczeniem jest każda twórczość, dzięki której coś po nas pozostaje, dzięki której uzewnętrznia się ludzki geniusz. Grzech pierworodny sprawił, że pragnienie to często traktujemy wybiórczo. Na przykład miłość erotyczną - niewątpliwie ekstatyczną, będącą wyjściem poza siebie i umożliwiającą zwrócenie się ku drugiej osobie - łatwo przeżywać „dla siebie" i ze względu na siebie, a przez to wypaczyć jej pierwotny sens.
Często również sprowadzamy doświadczenie ekstazy do przeżywania nadzwyczajnych emocjonalnych uniesień. Te oczywiście się zdarzają, ale nie należy przywiązywać do nich szczególnej wagi. Anegdota o św. Filipie Neri opowiada, że gdy przyprowadzono do niego zakonnicę - ponoć mistyczkę - aby sprawdził autentyczność jej doświadczeń, poprosił ją, by wyczyściła mu buty. Oburzona odmówiła wykonania tak przyziemnej czynności. Zweryfikowanie prawdziwości ekstazy - tego, że nie jest wytworem wybujałej wyobraźni lub emocjonalności, niezrównoważenia psychicznego, ale rzeczywiście darem Bożym - jest możliwe tylko przez proste uczynki miłości. Nie wyobrażam sobie, by człowiek doświadczający stanów ekstatycznych był pozbawiony duchowej równowagi, którą daje codzienna ekstaza, polegająca na zachowywaniu dystansu wobec siebie dla dobra innych ludzi. Filip Neri dzięki swej mądrości i poczuciu humoru pokazał, że najlepszym sprawdzianem dla mistyka jest konieczność zrobienia konkretnych rzeczy dla bliźniego. Jest to też forma przekroczenia samego siebie. Wstawanie w nocy do dziecka, bo żona ma jutro trudny dzień i powinna się wyspać, zrobienie mężowi herbaty, kiedy wraca zmęczony z pracy - to najczystsze akty ekstazy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.