Dlaczego Kościół miałby bać się nowości czy też się nią brzydzić? Jesteśmy chrześcijanami dzięki temu, że Kościół Apostolski otworzył się kiedyś na pogan i zaczął głosić im Ewangelię, co było przedmiotem pierwszego poważnego sporu między apostołami. List, 7-8/2009
Jesteśmy w świecie, ale nie z tego świata. Trochę trudno tak żyć...
Nie jesteśmy mieszkańcami tej ziemi do końca dlatego, że nasza ojczyzna jest w niebie. Każdy chrześcijanin, ale też wspólnota chrześcijańska, musi otworzyć się na ostateczność, na czasy eschatologiczne. Nie mogę kierować się tylko i wyłącznie zasadą walki o byt, zdobywania coraz wyższych stołków i większych korzyści.
To nie znaczy jednak, że nie mogę ponosić odpowiedzialności za życie społeczne, zajmować w państwie wysokich stanowisk. Mieszkam w Polsce, mojej ojczyźnie („Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie"), ale moje ostateczne powołanie nie jest wyłącznie powołaniem do bycia Polakiem („lecz niby obcy przybysze"). Jest powołaniem do bycia dzieckiem Bożym. Natomiast droga, która mnie do tego prowadzi, wiedzie mnie przez moją ojczyznę, przez moje bycie w niej. Ona jest dla mnie zadaniem.
A z czego powinniśmy się dzisiaj nawracać, skoro Kościół ma być semper reformanda?
Na przykład z nieustannego narzekania, jęczenia i zrzucania winy na innych. Powinniśmy nauczyć się większej dojrzałości, odpowiedzialności i myślenia o dobru wspólnym, nie tylko abstrakcyjnie. Bardzo często ludzie wylewają przed telewizorami łzy nad dolą ojczyzny, która „znalazła się w rękach jej wrogów", a w praktyce nie potrafią zrobić nic, żeby coś zmienić w swoim najbliższym otoczeniu.
Powinniśmy też zacząć traktować instytucjonalny Kościół nie jako klerykalną firmę świadczącą usługi religijne dla ludności, ale jako wspólnotę, za którą każdy z nas jest odpowiedzialny...
Pojawiają się głosy, że Benedykt XVI trochę przymyka otwarte po Soborze Watykańskim II i podczas pontyfikatu Jana Pawła II, drzwi...
Nie ulegajmy jakimś prasowym sensacjom. Oczywiście Benedykt XVI nie ma tego dynamizmu, który charakteryzował Jana Pawła II na początku jego pontyfikatu, ale przypominam o istniejącej różnicy lat. Wydaje mi się, że Benedykt XVI woli najpierw uporządkować pewne rzeczy w Kościele, w domu, pozostawiając te otwarcia, które miały miejsce za jego poprzednika.
Czasem definiuje je może trochę inaczej (i wydaje się, że czasem nie bez racji), jak w przypadku dialogu religijnego, mówiąc, że to przede wszystkim dialog między cywilizacjami, między kulturami. Zawsze dialog międzyreligijny ma bowiem charakter cywilizacyjny, kulturowy. Być może uporządkowanie dialogu między cywilizacjami jest warunkiem powstania poważnego dialogu między religiami?
Myślę, że Benedykt XVI gdzie indziej niż Jan Paweł II stawia akcenty. Powiedziałbym, że on woli iść w kierunku większego pluralizmu wewnątrzkościelnego. Kto był jedną z pierwszych osób, z którymi spotkał się po swoim wyborze Benedykt XVI? Super-otwarty teolog, Hans Küng, kolega Ratzingera z uczelni, gdzie razem byli profesorami.
Coraz częściej mówi się też o powrocie do jedności z Rzymem (z zachowaniem własnej liturgii) dużej części anglikanów, którzy nie chcą zgodzić się na przemiany zaistniałe w ich Kościele. W Kościele istnieje mnóstwo obrządków, czemu miałby się nie pojawić nowy? Krokiem w stronę większego pluralizmu wewnątrz Kościoła było też przywrócenie liturgii trydenckiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.