Św. Jadwiga jadała bułeczki, czyli święci schodzą z obrazków

Nie jestem przekonany, że pokora jest najważniejszą cnotą w życiu świętych. Być może pokorę podkreśla się, przeciwstawiając ją pysze, która w katalogu grzechów głównych zajmuje pierwsze miejsce. Wydaje mi się, że w żywotach najważniejszą cnotą jest jednak miłość. List, 10/2009



Może ta ciekawość dotycząca życia prywatnego Papieża bierze się z tego, że szukamy czegoś bliskiego, jakiegoś podobieństwa do naszego życia, bliskości doświadczenia.

Zapewne, bo nie każdy z nas będzie papieżem, ale każdy odpoczywa i jeździ na wakacje. Dlatego interesuje nas to, jak on je spędzał. Wierzę, że po zamknięciu procesu beatyfikacyjnego powstaną prace, które ukażą go jako człowieka „z krwi i kości”. Obraz telewizyjno-kinowy zawsze będzie obrazem uproszczonym. To trochę tak jak w średniowiecznych żywotach świętych, tzn. ktoś, kręcąc film, chce w nim najczęściej zawrzeć jakiś przekaz dydaktyczny, dlatego w jednej scenie coś doda, a w innej odejmie.

Czy w historii Kościoła można wskazać moment, kiedy krytycznie podchodzono do życiorysów świętych, poszukiwano czegoś bardziej autentycznego niż laurek?

Po Soborze Watykańskim II zreformowano kalendarz liturgiczny. Usunięto z niego świętych, co do których istnienia nie było pewności. Powstały też zespoły naukowe, które zajmowały się hagiografią w nowoczesny, krytyczny sposób, postulując powrót do źródeł - do nauki Ojców Kościoła. Można powiedzieć, że były to też próby krytycznego spojrzenia na własną pobożność. To nie jest łatwe.

Obecnie mamy rok kapłaństwa, jego patronem jest św. Jan Vianney. Krytyczny historyk musi jakoś pogodzić to, że Proboszcz z Ars z jednej strony czcił św. Franciszka i Jana Chrzciciela, a z drugiej św. Koletę, która ponoć nigdy nie istniała. Miał też w swoim kościele figurę Jana Chrzciciela z napisem, że jest to święty, który stracił głowę przez taniec, i dlatego zabraniał tańca. Źródła historyczne mówią jednak, że gdy Vianney modlił się za wstawiennictwem Kolety, działy się cuda.

Przecież to niemożliwe...

A właśnie, że możliwe! Modlitwa przecież kierowana jest zawsze do Boga. Krytyczne podejście jest fajne, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z rzeczywistością, która wymyka się naukowemu poznaniu. O proboszczu z Ars Jan Paweł II powiedział, że był człowiekiem, którego nie da się naśladować przez kopiowanie jego sposobu życia.

Trzeba natomiast wcielać w życie jego ideały, te bowiem są niezwykle aktualne. Np. obecnie, wobec narastającego kryzysu spowiedzi ktoś, kto spowiadał szesnaście godzin w laickiej Francji, gdzie się już nigdzie poza Ars nie spowiadano, zmusza do szukania odpowiedzi na pytanie, jak to było możliwe. Być może nie znajdziemy dziś księdza, który na wzór proboszcza z Ars będzie sobie gotował ziemniaki raz w tygodniu, a poza tym będzie pościł o chlebie i wodzie, ale nie o to chodzi.

Biada, jeśli każdy ksiądz nie postawi sobie pytania, co w jego życiu znaczy ubóstwo, post czy radykalizm ewangeliczny. Jest wielu świętych, których postawa wzywa nas do zastanowienia się tym, co dla nas oznacza świętość. Brat Albert się biczował. Dziś nikt nikomu by tego nie zalecił. Każdemu życzyłbym jednak świętości na miarę brata Alberta. Nie kopiując dosłownie jego form życia - dla większości z nas jest to przecież niemożliwe - trzeba sobie zadać pytanie o te wartości, które głębiej się za nimi kryją.

*****

ks. dr hab. Grzegorz Ryś, historyk Kościoła, rektor WSD w Krakowie, prof. UPJPII.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...