Obowiązkiem jest dawanie świadectwa. Ważne, aby nie zamknąć się w swoim domu biskupim i nie chować się przed wyrażaniem tych poglądów, które trzeba wyrazić z punktu widzenia nauki społecznej Kościoła. Niezależnie czy się one podobają, czy nie podobają. I będę to robił. Idziemy, 18 marca 2007
Wiele mówi się o spadku religijności warszawiaków. Czy Ksiądz Arcybiskup wierzy, że ten proces da się odwrócić?
To nie jest wyłącznie problem warszawski. Może w Warszawie jest on najbardziej widoczny, ale jest zauważalny także w innych miejscach w Polsce. Myślę, że trzeba nie zamykać się na wyniki tych badań, które sygnalizują spadek religijności. Trzeba przyjąć ich wymowę i modyfikować program duszpasterski na miarę nowych wyzwań. Nie chodzi jedynie o to, aby zatrzymać proces odchodzenia ludzi od wiary i od Kościoła. To byłby minimalizm. Nam zależy na tym, aby przyprowadzić do Kościoła tych, którzy od niego odeszli, ulegając różnym prądom współczesności.
Akurat od kilku lat ma Ksiądz Arcybiskup wpływ na formację zwłaszcza młodego pokolenia jako przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Wychowania Katolickiego. Co w tej dziedzinie udało się osiągnąć?
Przede wszystkim został opracowany dokument, polskie dyrektorium katechetyczne dla katechezy, która się odbywa w parafii i w szkole. Świadomie mówię w tej kolejności: w parafii i w szkole. Są to dokumenty dla katechezy Kościoła w Polsce, ale nie tylko dla tej części katechezy, jaką daje obecność lekcji religii w szkole. Opracowana została też podstawa programowa. W kilku ośrodkach w Polsce powstały komplety podręczników dla poszczególnych klas, dzięki czemu katecheci mogą wybierać te, które dla danego rejonu są najbardziej odpowiednie.
A co jeszcze jest do zrobienia?
Przed nami jest troska o rozwój katechezy w parafii i otwarcie wspólnoty parafialnej na katechezę sakramentalną: komunijną, bierzmowanych, ale również na katechezę po bierzmowaniu, bo tu się zaczyna problem młodego pokolenia. Celem jest to, aby ich utrzymać przy Chrystusie, Kościele, sakramentach i Mszy niedzielnej wtedy, gdy są w szkole średniej. Potem mamy ich poprowadzić przez maturę i zaproponować im atrakcyjny, pogłębiony sposób duszpasterstwa akademickiego. Duszpasterstwo studentów to jest formowanie przyszłej inteligencji katolickiej i przyszłych apostołów. I tu dotykamy problemu ostatniego, ale najważniejszego: systematycznej katechezy dorosłych. A z tym niestety nie jest u nas najlepiej. Studenci to powinien być pierwszy etap katechezy dorosłych.
Czy w diecezji koszalińskiej udało się Księdzu Arcybiskupowi zrealizować coś z tego, o czym mówimy?
Starałem się, aby nie tylko mówić innym biskupom co należy robić, ale samemu to robić w diecezji. Jeśli chodzi o przygotowania do bierzmowania, próbowałem robić to, co w Warszawie też jest znane. Chodzi o przygotowanie do bierzmowania w grupach. To się udawało. Trzeba jeszcze zadbać, aby te grupy nie były za duże. Żeby były modlitewne i nastawione na dialog. Coś takiego jest możliwe tylko w niewielkiej grupie, nad która czuwa animator, a wszystkiego dogląda moderator – ksiądz.
Próbujemy również utrzymać po bierzmowaniu tę młodzież, która chce przyjść do parafii na poszerzoną wersję przygotowania do życia w rodzinie i do życia według czekających ich powołań. Staramy się, aby przy każdej parafii była jakaś propozycja formacji akademickiej, bo duża część studentów dojeżdża do miejsca studiów dwa razy w miesiącu, a na co dzień pracuje i mieszka w domu. Są więc nie do uchwycenia dla klasycznych duszpasterstw akademickich, które obejmują niewielki procent studentów.