Za dokonywaniem przeszczepów opowiadają się zgodnie: medycyna, polskie prawo, Kościół, a z nim większość Polaków. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest aż tak źle? Idziemy, 10 czerwca 2007
O potrzebie oddawania i gromadzenia krwi powiedziano już tak dużo, że – być może – staliśmy się na apele „krewniaków” odporni. Tymczasem jej niedobory sprawiają, że często wydawana jest wyłącznie do przypadków „na ratunek”. Czasem trzeba też rezygnować z planowych operacji i przekładać je na później.
W Polsce na 1000 mieszkańców przypada nieco ponad 25 oddań krwi (w UE – średnio ok. 50), podczas gdy nasze potrzeby oblicza się na co najmniej 32 oddania.
Co zrobić, aby przezwyciężyć zarysowujący się w polskiej transplantologii kryzys? Oskarżenia – słuszne czy niesłuszne – pod adresem jednego z najlepszych polskich kardiochirurgów biją głównie w transplantologów. Nie dziwi więc, że niektórzy z nich stracili serce do przeszczepów. – Oni z tego nic nie mają oprócz trudu przekonywania rodziny zmarłego, by się zgodziła na pobranie narządów, a potem przygotowania i przeprowadzenia samej transplantacji chorego. W zamian narażają się na podejrzenia o nieczyste intencje – tłumaczy ks. Majcher.
Sytuacji nie poprawią żadne jednorazowe, spektakularne akcje propagujące oddawanie narządów. Takich było już wiele, ale nic – zwłaszcza skandaliczne show w Holandii, w którym chorzy oczekujący na przeszczep byli prawdziwi, tylko dawczyni okazała się aktorką – nie zastąpi rzetelnej informacji o problemach i potrzebach zarówno osób oczekujących na przeszczep, jak i współczesnych możliwości transplantologii. – Trzeba mówić, pisać, tłumaczyć i jeszcze raz mówić, pisać, tłumaczyć – mówił niedawno na łamach jednej z gazet dr Adam Parulski z Instytutu Kardiologii w Aninie. Inni lekarze dodają: Trzeba zacząć mozolnie odbudowywać wzajemne zaufanie.
O tym, że trzeba pogłębiać stosunkowo małą wiedzę społeczeństwa o bezpieczeństwie a zarazem konieczności oddawania narządów, szpiku i krwi dla potrzebujących, wiedzą szczególnie ci, którym uratowały one życie. Nie brakuje wśród nich aktywnych optymistów, którzy zakładają fundacje, strony internetowe i fora dyskusyjne. Propagują na nich modę na oddawanie narządów, ukazują pozytywne przykłady lekarzy, a tych wg nich jest 99,9%, dzielą się swoimi doświadczeniami, wspierają, informują. Mają nawet swoje duszpasterstwa.
Bardzo trudno zmieniać ludzkie stereotypy i uprzedzenia. Potrzebna jest dobra atmosfera w szpitalach, trochę determinacji i czas, choć tego ostatniego nie mają zbyt wiele czekający na przeszczepy pacjenci. Wszyscy możemy jednak, zamiast jedynie deklarować swoje „tak” dla przeszczepów, wypełnić i nosić przy sobie oświadczenie o zgodzie na pobranie naszych narządów. W końcu nie znamy dnia ani godziny, kiedy staniemy się przymusowymi biorcami narządów, albo – w ostateczności – ich dawcami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.